O czym najchętniej chcą rozmawiać
młodsi ze starszymi, dlaczego ważne jest posiadanie grupy rówieśniczej po
pięćdziesiątce i jak będzie wyglądała klientela warszawskich kawiarni za
kilkadziesiąt lat opowiadają: koordynator projektu Archipelag Pokoleń Damian
Kalita z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę” i
konsultant merytoryczny projektu Magdalena Rosochacka-Gmitrzak z ISNS
UW.
Od lutego ruszyła II edycja
projektu Archipelag Pokoleń. To
nowatorska propozycja zajęć i twórczej aktywności skierowana do Warszawiaków
powyżej 50 roku życia. Skąd
pomysł na tego typu działanie?
D.K.: Projekt zrodził się z
obserwacji, które jako Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę” prowadzimy w ramach
naszych projektów. Szukaliśmy pomysłu na takie działanie, które przygotuje
osoby w wieku 50+ do swojej pierwszej aktywności. Wiemy, że nie każdy kto chce
działać, ma już na tyle wyklarowany pomysł, aby móc go realizować. Jeszcze
przed archipelagiem Towarzystwo „ę” prowadziło dwa akcyjne projekty skierowane do
osób planujących swój czas na emeryturze: Przetwórnia czasu wolnego i Pogotowie
Filozoficzne. Po tych doświadczeniach poszukiwaliśmy pomysłu na działania
bardziej długofalowe i kompleksowo przygotowujące do aktywnego spędzania czasu
na emeryturze. Powstał pomysł na program, który daje przestrzeń i czas na
trafne rozpoznanie świata wokół: organizacji kultury, instytucji, zjawisk i
przemian oraz ludzi i siebie samego jako aktywnej jego części, mającej wpływ na
zmiany. Uczestnicy biorą udział w wykładach, dyskusjach międzypokoleniowych,
odwiedzają różnorodne organizacje i miejsca ważne dla Warszawy od strony
zaangażowania społecznego.
M.R.: Archipelag to taka „zerówka”
aktywności. wywiadownia aktywnościowa, na którą składa się też to, że nasi uczestnicy podczas trwania
Archipelagu mogą rozpoznać siebie na nowo w grupie rówieśniczej. To jest ważne,
gdy wchodzimy w życie, w przedszkolu, w szkole, jak zaczynają się pierwsze
interakcje z płcią, którą jesteśmy zainteresowani, czyli gdy budujemy swoje
pierwsze związki i oczywiście w pracy. A gdy już w życiu się osadzimy i zajęci
jesteśmy budowaniem naszej mniejszej lub większej stabilizacji to przychodzi
taki moment dla niektórych ludzi, w którym odpuszczamy sobie wypracowaną przez
lata doświadczeń grupę rówieśniczą. Natomiast badanie socjologiczne i
psychologiczne oraz niektóre naukowe rozważania futurologiczne pokazują, że
grupa rówieśnicza będzie jedną z najważniejszych grup odniesienia i aktywności
dla osób na przedpolu starości i w starości. Uznaliśmy, że jest to potrzeba,
którą chcielibyśmy się zająć: wesprzeć w odnowieniu więzi rówieśniczych i
zainspirować do nowych działań.
Na czym polega uczestnictwo w
projekcie?
D.K.: Przez 3 miesiące uczestnicy,
tj. około 40 osób bierze udział w 4 formach aktywności: wykładach, warsztatach,
wizytach w organizacjach pozarządowych lub instytucjach kultury oraz w
dyskusjach międzypokoleniowych. W tym roku urozmaiciliśmy formę wykładów.
Połowa z nich została zamieniona na formułę seminaryjną - uczestnicy dostają
tekst i przygotowują się na kolejne zajęcia.
M.R.: To jest novum, które
wprowadziliśmy w II edycji i w moim odczuciu, tak jak rozmawiam z
archipelagowiczami, to był złoty strzał. Seminarium wymusza aktywność. Jest to
formuła, w której uczestnicy muszą się przełamać do zabrania głosu. Jeśli
Archipelag miałby mieć kolejną edycję to myślę, że zajęcia z kadrą akademicką
powinny polegać właśnie na konwersatorium, seminarium czy innej formie
interaktywnej.
Jaka jest rola Instytutu
Stosowanych Nauk Społecznych w projekcie?
M.R.: Razem z Towarzystwem
Inicjatyw Twórczych „ę” spotkaliśmy się w podobnym momencie jeżeli chodzi o
wizję na swoje działania. Instytut miał
potrzebę otwarcia, wejścia w działania innowacyjne. O ile uczelnie techniczne
otwierają się na biznes, o tyle nauki społeczne, humanistyczne mogłyby być
także utożsamiane w tym kontekście z działaniami trzeciosektorowymi. Jest to
doświadczenie absolutnie potrzebne, dające bardzo dużo satysfakcji i wpisujące
się w nową wizję uniwersytetu. Wiele uniwersytetów na świecie dostrzega tę
potrzebę i otwiera się na działania dla społeczności lokalnej. Nam udała się
trójstronna wymiana. Towarzystwo „ę” znalazło sponsora na swoje działania w
postaci Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy i Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej,
dało swoje wsparcie merytoryczne i koncepcyjne, a my jako instytut daliśmy
zarówno przestrzeń do części spotkań jak
i naszych wykładowców. Jest to pierwsze tego rodzaju partnerstwo jeśli chodzi o
tak bogatą ofertę uczelni wyższej dla niestudentów.
Na jakiej zasadzie dobieracie
tematy do spotkań i wykładów?
D.K.: Tematy tworzą się w trakcie
naszych wspólnych dyskusji, oczywiście w konsultacji z wykładowcami. Kadra, z
którą współpracujemy została już sprawdzona w I edycji Archipelagu. natomiast w II edycji poprosiliśmy ich o nowe zagadnienia, którymi aktualnie zajmują się w swojej pracy
badawczej.
Oswajamy naszych uczestników z tym
co jest we współczesnym świecie bardzo zmienne i kształtowane przez wiele
kanałów komunikacyjnych. Zastanawiamy się nad zmieniającym się modelem rodziny,
sztuce nowoczesnej, rozmawiamy o tym co to jest gender*, i co to znaczy być
queer*. Okazuje się, że niektóre tematy mogą być niezrozumiałe dla rożnych grup
wiekowych, na przykład jednym z tematów II edycji jest partyzantka ogrodnicza*, o którą także moi
znajomi w wieku przed 30-stką też pytali zdezorientowani „czy to jakieś
działanie anarchistyczne?” Chodzi o to, aby świat ludzi młodych mógł spotkać
się ze światem ludzi starszych.
M.R.: Tematyka, którą poruszamy w
formule wykładów, seminariów i spotkań nie jest zazwyczaj utożsamiana z
tematyką dla osób, które są na przedpolu starości. Z jednej strony mamy
partyzantkę ogrodniczą, z drugiej religijność mozaikową. Wgląd w naszą
religijność jest to, nawiasem mówiąc jeden z najtrudniej poruszanych tematów.
Polacy już dużo chętniej mówią o seksie, ale często milczą w temacie
religijności. Odpowiadając na tę potrzebę
zaprosiliśmy do współpracy socjologa religii, dr Tomasza Sobierajskiego.
Z trzeciej strony poruszamy tematy związane ze sztuką. Myśląc o sztuce w
kontekście osób starszych wyobrażamy sobie hermetyczne grono osób, które
tworzyły całe życie. My próbujemy to odschematyzować. Pokazujemy, że sztuka
jest „do jedzenia” tak jak chleb, jak powietrze. Pokazujemy: możecie z niej
korzystać, aby budować swoją tożsamość w grupie. Z jeszcze innej strony w
programie zajęć mamy dr Mariolę Bieńko,
która opowiada o współczesnym modelu rodziny i nieuniknionym – jak się wydaje –
powrocie do wielopokoleniowości i dzieleniu wspólnej przestrzeni. Podczas zajęć
Archipelagu Pokoleń, a szczególnie w trakcie dyskusji międzypokoleniowych,
staramy się zadawać takie pytania, które stawiają sobie ludzie w wieku lat 5,
55 i 85. Są to zagadnienia, które dotyczą istoty człowieczeństwa, niezależne od
wieku. W naszym odczuciu Archipelag ma być takim miejscem, gdzie dotykamy
tworzenia tkanki kapitału ludzkiego.
Czyżby Archipelag Pokoleń był
taką szkołą dla seniorów?
D.K.:
Nie do końca. Jeśli myślimy o szkole to o czymś co jest narzucone. Dla nas jest
bardzo ważne zdanie uczestników. Nie chcemy robić czegoś co nie będzie zgodne z
ich zainteresowaniami. Na przykład pracując nad tematami do dyskusji
międzypokoleniowych zapytaliśmy studentów ISNS i naszych archipelagowiczów o
skojarzenia z 3 obszarami tematycznymi: wolność, współpraca, Warszawa w
kontekście tego o czym chcieliby rozmawiać. Okazało się, że we wszystkich tych
obszarach pojawiła się wspólna przestrzeń.
M.R.:
Na początku myśleliśmy, że jesteśmy naiwni sądząc, że te odpowiedzi gdzieś mogą
mieć wspólny mianownik. Po czym okazało się, że niezależnie od wieku są pewne
obszary, które są wspólne, które się
zazębiają i wymagają rozmowy w każdej kategorii wiekowej. To jest rzecz
niesamowita.
Ale czy młodzi są
zainteresowani tym jak i co myślą seniorzy?
M.R.: Badania pokazują, że są. Natomiast, aby doszło do
dialogu, potrzeba odpowiedniej formy i selekcji tego o czym będziemy rozmawiać.
Dom Badawczy Maison przygotował tego typu badania na konferencję rzecznika Praw
Obywatelskich w czerwcu w ubiegłym roku. Okazało się, że młodzi chcą słuchać
jak wyglądała młodość dziadków i innych seniorów, ale w kontekście namacalnym
tj. jak wyglądały rzeczy i jakie były doświadczenia oraz odczucia z tym
związane. Nie chcą natomiast opowiadać o swoich sercowych czy finansowych
sprawach, a o tym najchętniej chcą słuchać seniorzy. Mając w pamięci te wyniki
staraliśmy się tak budować warsztaty, aby pokazać co może być atrakcyjne dla
jednej i dla drugiej strony. Dodatkowo potwierdziły to wyniki naszego zapytania
o skojarzenia. Ani młodzi ani starzy często nie znają dobrej przestrzeni do
wspólnej rozmowy, spotkań. Te znane nam, czyli kawiarnia, ławka, spotkania
rodzinne, czy też przychodnie lekarskie, są nie tyle nie sprzyjające, co w
żadnej sposób nie inicjujące, nie zachęcające do rozmowy.
D.K.: Dlatego właśnie myśląc o dyskusjach
międzypokoleniowych dotyczących 3 wybranych przez nas obszarów: wolność,
Warszawa, współpraca postanowiliśmy otworzyć przestrzenie warszawskich
kawiarni. Chcemy, aby dyskusje były bardzo włączające. Będziemy dyskutować w
klubokawiarni MiTo pełniącej również rolę galerii sztuki współczesnej, cafe
Iluzja w odremontowanym budynku kina Iluzjon oraz
kuchnio-kawiarnio-klubo-świetlicy Solec na Powiślu. Chcemy pokazać, że kawiarnie to przestrzenie
otwarte na osoby starsze. Dodatkowo do każdej dyskusji młodych ze starszymi
zapraszamy panelistów - ludzi spoza świata akademickiego, aby pokazać
różnorodne głosy widzenia.
Jaki jest zakładany efekt
Archipelagu Pokoleń?
D.K.:
Kontynuacją Archipelagu będzie Laboratorium projektów społeczno-badawczych,
które rusza po wakacjach. Cztery osoby, bądź cztery zespoły osób przy wsparciu
trenerów z Towarzystwa „ę”, będą mieć możliwość realizacji swojego pierwszego
projektu. Podczas 3 ścieżek warsztatowych obecnych na Archipelagu: Pracownia
Design, warsztaty teatralne i warsztaty animacji kultury uczestnicy generują
rożne pomysły na działania, chcemy udostępnić im miejsce do ich realizacji.
Dajemy wędkę, wsparcie, ale wędka jest w rękach uczestników, sami będą łowić.
Naszym wymarzonym efektem Archipelagu jest to, aby po warsztatach uczestnicy
znaleźli miejsce dla swojej aktywności, Laboratorium będzie jedną z możliwych
opcji.
M. R.: Myślę też, że naszym
długofalowym wymarzonym efektem jest też zbudowanie pewnej sieci. Uczestnicy
podczas trwania Archipelagu Pokoleń budują swoje „drużyny”. Jeżeli w
przyszłości będą chcieli się w coś zaangażować, będą mogli wtedy zadzwonić do
Kasi, Eli, Stefanii (w większości uczestniczą kobiety) i zadziałać razem.
Łatwiej jest wyjść w nową przestrzeń w grupie niż samodzielnie. Zupełnie inna
jest motywacja, wola i wiara.
D.K.: Wydaje mi się, że Archipelag
jest taką platformą wymiany informacji, my dajemy im przestrzeń, a oni się
między sobą wymieniają. To już się działo w minionej i dzieje w aktualnej.
Uczestnicy w każdą środę po zajęciach chodzą razem na piwo. Ostatnio powstał
nawet pomysł wspólnego ogniska.
Czyli uczestnicy się lubią?
M.R.:
Takie mamy wrażenie.
Moglibyście naszkicować model
typowego uczestnika Archipelagu? Jakie będzie miał cechy?
M.R.: Nie ma takiego modelu. W kontekście budowania
kapitału ludzkiego stawiamy na różnorodność. Uczestnicy to osoby w wieku 50+,
mieszkające w Warszawie (takie mamy zobowiązania wobec sponsorów). Mamy osoby w
okolicach 50-tki, czyli takie, które są aktywne zawodowo, ale też i osoby już
na emeryturze, czyli w okolicach 70-tki. Nasi archipelagowicze są niekiedy sami
przedstawicielami dwóch pokoleń i dlatego też nawet dla nich kwestia
wielopokoleniowości nie jest wcale taka oczywista. Są to osoby, które chcą
rozpoznać aktywność wokół siebie. Niektóre brały już udział w różnych
projektach inne nie. Mamy uczestników Uniwersytetów III wieku. Na pewno ich
wspólną cechą jest potrzeba zobaczenia się i spotkania. Swego rodzaju głód
świata, który nie jest uzależniony od tego ile mam lat i jakie mam
wykształcenie.
D.K. Myślę, że cechą wspólną tych osób jest ciekawość
świata. Tego co się dzieje z rówieśnikami, z innymi pokoleniami i chęć
zrozumienia rzeczywistości. Nasi uczestnicy mają też potrzebę pewnego rodzaju
zadumy, to jest ten rodzaj ciekawość, który łączy się z refleksyjnością.
A co dla Was jest najciekawsze
w tym projekcie?
M.R.: Wszystko. Dla mnie
jako pracownika naukowego jest bardzo ważna różnorodność. Zajmuję się również socjologią rodziny, więc patrzę
na młodych ludzi, których uczę codziennie i dzięki archipelagowi obserwuję też
ich rodziców lub dziadków. Często zapominamy, że to co jest przed nami to
koegzystencja wielu pokoleń, mówimy o rynku pracy, edukacji, ale dla mnie
istotna jest też wielopokoleniowość w życiu społecznym. To jest coś czego jako
społeczeństwo musimy się nauczyć. Archipelag edukuje nie samych
archipelagowiczów, ale społeczeństwo do współobecności różnych pokoleń i do
współgłosu, niekoniecznie na zasadzie współbrzmienia, czasem na zasadzie
konfliktu, który my w Archipelagu rozumiemy bardzo twórczo. Można by rzec, że
jesteśmy prenormatywni w tej materii. Chcemy dojść do takiego momentu, że
nikogo nie będzie dziwiło, że połowa miejsc w tej kawiarni, w której teraz
siedzimy, będzie zajęta przez osoby starsze i będziemy wzajemnie pożyczać od
siebie zapalniczki i przysiadać się na pogawędkę.
D.K. Dla mnie najistotniejsze jest spotkanie z tymi ludźmi,
bo uważam że, fajne pomysły rodzą się w różnorodnych grupach. Pracując przy
Archipelagu mam wrażenie uczestniczenia w jakimś przełomowym,
interdyscyplinarnym działaniu, łączącym sztukę z działaniami społecznymi. W
debacie publicznej w kontekście starości nacisk jest położony tylko na jedną
stronę naszego życia, kwestie zdrowotne, zabezpieczenie społeczne, rynek pracy,
młodzi upatrywani są jako konkurencja dla starszych. Nie mówi się zupełnie o
relacjach międzyludzkich, o współpracy.
Wydaje mi się, że konstrukcja archipelagu pokazuje, że ta dyskusja jest
możliwa. To nie musi być tak, że jak młoda osoby przychodzi od pracy to starsza
musi się czuć zagrożona. W perspektywie długofalowej jesteśmy prekursorami
takich działań, bo zapewne wkrótce będą one bardziej popularne.
* słowo gender pochodzi z języka angielskiego i oznacza płeć. Obecnie
termin gender używany jest do określenia płci kulturowej lub społecznej w
odróżnieniu od płci biologicznej. W tym znaczeniu gender oznacza tworzony poprzez nieustanne powtarzanie i odgrywanie
zespół cech i zachowań, ról płciowych i stereotypów płciowych przypisywanych
kobietom i mężczyznom przez społeczeństwo i kulturę.
* termin queer pochodzi z języka
angielskiego i oznacza ‘dziwny, odmienny’. Potocznie, w przypadku osób
określających się jako queer,
oznacza on niedefiniowanie się w kategoriach heteroseksualnego systemu i odmowę
określenia się kategoriami heteroseksualny, homoseksualny, czy biseksualny lub
transseksualny, a także w kategoriach kobiecości i męskości. To w praktyce
oznacza przekraczanie/kontestowanie istniejących norm seksualności, wyglądu,
płci i strategiczne niedookreślanie się i niedefiniowanie w tych kategoriach
lub niejednoznaczne definiowanie.
* partyzantka ogrodnicza to specyficzny rodzaj ogrodnictwa,
polegający na adaptowaniu przestrzeni miejskich. Ogrody tworzone przez
„partyzantkę” powstają zazwyczaj na zaniedbanych obszarach, często opuszczonych
przez prawowitego właściciela. Zapuszczone tereny, pod wpływem działań
aktywistów, zmieniają się w estetyczne ogrody. Co więcej, każdy może stworzyć w
tej przestrzeni własną grządkę z warzywami czy kwiatami.
0 komentarze:
Prześlij komentarz