W
mentalności społecznej wciąż funkcjonuje negatywny stereotyp
starości. Starość dotyczy nas wszystkich: potencjalnie i
aktualnie. Dlatego zdobywanie na ten temat rzetelnej wiedzy i snucie
na ich podstawie refleksji, jest rzeczą przydatną dla każdego –
mówi dr Walentyna Wnuk w rozmowie z Łukaszem Czapskim
Skąd
pomysł na projekt o edukacji do starości?
Dr
Walentyna Wnuk: W
pedagogice postulat „przygotowania do starości” jest obecny jako
zadanie edukacyjne o charakterze rozwojowym. Edukacja powinna
przygotować człowieka do życia na wszystkich jego etapach. W
potocznym myśleniu uznaje się, że przygotowanie do starości
podejmowane jest w naturalnym środowisku wychowawczym, jakim jest
rodzina. Tymczasem obserwujemy zmianę modelu rodziny, w której to
dziecko niekoniecznie doświadcza starości. W dodatku pakiety dla
edukacji wczesnoszkolnej budują nieprawdziwy obraz osób starszych.
Media to umacniają.
Dlaczego?
W.
W.: W
mentalności społecznej wciąż funkcjonuje negatywny stereotyp
starości. Powoduje to zjawisko gerontofobii, lęku przed starością
młodych ludzi. Starość, inaczej późna dorosłość dotyczy nas
wszystkich: potencjalnie i aktualnie. Dlatego zdobywanie na ten temat
rzetelnej wiedzy i snucie na ich podstawie refleksji, jest rzeczą
przydatną dla każdego. Wiedza przekazywana w obowiązującym
systemie edukacyjnym powinna obejmować wszystkie etapy życia
człowieka. Daje to szansę na przygotowanie się do własnej
starości, jej zrozumienia. Przygotowuje jednocześnie do opieki nad
rodzicami, dziadkami i osobami starszymi w rodzinie i otoczeniu
społecznym.
Jakie
wobec tego są zamierzenia projektu?
W.
W.: Zajęcia
w ramach tego projektu mają na celu budowanie właściwego obrazu
osób starszych, w oparciu o wiedzę dotycząca zmian zachodzących w
tym okresie życia. Zamierzeniem docelowym jest przedstawienie
starości jako okresu, w którym podobnie jak w innych można
realizować ciekawe zadania, podejmować nowe cele, kontynuować
dawne lub znajdować nowe zainteresowania i posiadać wokół siebie
przyjaciół. Istotą zajęć jest ukazanie starości jako fazy
życia, która można i należy świadomie kształtować.
Czy
widzi Pani skutki tego projektu w życiu miasta?
W.
W.: Nie
spodziewałam się, że pójdzie tak gładko. Raczej spodziewałam
się braku akceptacji samych uczestników: dzieci, młodzieży. Na
pewno zadecydowała o tym forma zajęć, miały one przede wszystkim
charakter interaktywny – warsztatowy. Każde były starannie
przygotowane, ze scenariuszem, uwzględniającym różny wiek
uczestników (od przedszkola do szkoły ponad gimnazjalnej).
Zaangażowanie nauczycieli, z którymi spotykałam się przed
rozpoczęciem projektu, zadecydowało w dużym stopniu o powodzeniu
tego przedsięwzięcia.
A
jak było z rodzicami małych uczestników?
W.
W.: Również
wykazali duże zainteresowanie, włączając się niejednokrotnie w
te działania. Otrzymaliśmy nawet pisemne podziękowanie od rady
Rodziców. Dochodziło do sytuacji, kiedy klasy nieuczestniczące w
tym projekcie, zgłaszały swoje niezadowolenie dyrekcji szkoły,
zapytując dlaczego nie oni biorą udział w tych zajęciach.
A
skutki merytoryczne? Już można coś powiedzieć?
W.
W.: Na
poważniejsze merytoryczne skutki trzeba jeszcze poczekać. Jesteśmy
w trakcie opracowywania wyników ewaluacji tego programu, które
wydamy wraz z pełną dokumentacją projektu, w tym ze scenariuszami
przeprowadzonych zajęć. Może uda nam się zachęcić media do
udziału w tym projekcie, aby pojawiły się w nich stosowne audycje,
programy. Chciałabym, i nie mam wątpliwości, że tak się dzieje,
aby w mentalności młodego pokolenia starość kojarzona była z
mądrością i doświadczeniem, a nie tylko ze słabością i
zmieniającym się ciałem. Aby młode pokolenie traktowało starość,
jako kolejny etap rozwoju człowieka na całej linii jego życia.
Widzimy zainteresowanie nami innych ośrodków i mediów.
Czy
osoby starsze włączyły się w projekt?
W.
W.: Kiedy
kierowałam Uniwersytetem Trzeciego Wieku w Uniwersytecie Wrocławskim
wśród proponowanych treści programowych znalazło się również
„łączenie pokoleń”, we współpracy z wybranymi szkołami.
Powstały nawet w tych placówkach „Kluby przyjaźni juniora z
seniorem”. Wytyczono im cele, które wymagały wspólnych działań.
Rezultaty tej międzypokoleniowej współpracy przeszły moje
oczekiwania. Tą drogą zdobyłam przygotowanych edukatorów do
realizacji programu, o którym tu mowa. Do tego projektu włączyli
się również seniorzy pracujący we Wrocławskim Klubie
Wolontariusza Seniora, stowarzyszeniu „Tu Razem” i stowarzyszeniu
„O-CAL-ONE”.
Co
udało się zrobić we Wrocławiu we współpracy z miastem do tej
pory? Z czego jest Pani najbardziej dumna?
W.
W.: Wrocław
błyszczy na tle innych podobnych aglomeracji. Podjęto szereg
inicjatyw, które uzasadniają jego wizerunek jako Miasta przyjaznego
seniorom. Powołano stanowisko Doradcy ds. Seniorów, w dalszej
kolejności Radę ds. Seniorów przy Prezydencie, czy wreszcie
Wrocławskie Centrum Seniora oraz coraz więcej Uniwersytetów
Trzeciego Wieku (obecnie 10, wszystkie w strukturach uczelni
wyższych) i Klubów Seniora (70). Już trzeci rok organizujemy
Senioralia, dla uczczenia międzynarodowego Dnia Seniora, z coraz
bogatszym programem. Wśród UTW mamy unikatową Akademię Sztuki
Trzeciego Wieku, która proponuje w trzyletnim cyklu edukację w
obszarze wybranej sztuki użytkowej. Realizowany jest też
Międzykulturowy Uniwersytet Trzeciego Wieku przy Wyższej szkole
Ewangelikalnej. U nas zrodził się pomysł, realizowanej wciąż
Akademii Bezpieczny Senior, która jest dziełem policji, realizując
program przeciwdziałania wszelkim nadużyciom wobec osób starszych
w życiu codziennym i na drapieżnym rynku usług. Jednocześnie
program uwzględnia nawet elementy samoobrony. Mamy jeszcze
Telewizyjny Klub Seniora, zorganizowaliśmy wystawę „Wrocław
dziękuję stulatkom”, która to inicjatywa jest podejmowana w
innych miastach Polski za naszym przykładem. Jesteśmy inicjatorami
debaty powołanych Rad Seniorów w Polsce. W bieżącym roku
zrealizowaliśmy pilotażowy program edukacji, o którym była mowa,
który budzi duże zainteresowanie różnych środowisk.
Jakie
stawia sobie Pani dalsze wyzwania w działaniach na rzecz osób
starszych i dialogu międzypokoleniowego we Wrocławiu?
W.
W.: Na
pewno chciałabym, aby program edukacji do starości był
kontynuowany w większym zakresie. Wyzwaniem jest na pewno potrzeba
rozwoju poradnictwa na rzecz osób starszych o różnym charakterze,
z uwzględnieniem pomocy rodzinom, które opiekują się osobą
starszą, niesamodzielną. Niewątpliwie konieczny jest dalszy rozwój
oferty edukacyjnej dla seniorów, każda uczelnia wyższa powinna
przygotować ofertę pozaformalnej edukacji z obszarów uprawianych
nauk, zapraszając tą drogą również swoich absolwentów sprzed
lat.
Dużo
Pani planów dotyczy rozwoju środowiska UTW?
W.
W.: Tak.
Uważam na przykład, że UTW w uczelniach wyższych mogłyby pełnić
funkcję placówki ćwiczeń dla studentów danej uczelni (tak jak
obecnie czyni to UTW w Uniwersytecie Wrocławskim). Studenci mogą
wtedy realizować autorskie programy skierowane dla osób starszych
dotyczące różnej tematyki. Warto też, aby UTW nawiązywały
współpracę z kołami naukowymi funkcjonującymi w uczelni
(Wrocławski UTW współpracuje od lat z kołem naukowym
„Variograf”), aby podejmowali wspólne działania. W ten sposób
uczelnie wyższe, w których funkcjonują UTW stawać się będą w
naturalny sposób przedłużeniem obecnie realizowanego programu
„Miasto pokoleń”. Konieczne wydaje się powołanie do życia
Politechniki Trzeciego Wieku, która mam nadzieję zaprosi w większym
stopniu do udziału mężczyzn, z którymi jest pewien kłopot.
Podobną misję przewiduję dla pomysłu powołania
Międzypokoleniowej Akademii Rzemiosła.
Na
czym miałby polegać ten projekt?
W.
W.: To
byłaby rzeczywista integracja ludzi starszych i młodych. Ci drudzy
mogą się wiele nauczyć od swoich doświadczonych kolegów po
fachu. Zmierzam do podpisania porozumienia uczelni wrocławskich,
które już prowadzą UTW. Misja owego porozumienia przewiduje m.in.
organizację interdyscyplinarnych konferencji, na których
prezentowany byłby dorobek naukowy dotyczący badań nad starością
w poszczególnych ośrodkach. Wyniki tych badań trzeba
upowszechniać, mają one często charakter wdrożeniowy, trzeba z
tego korzystać.
Jakie
jest Pani największe marzenie związane z Pani działaniami?
W.
W.: Moim
marzeniem jest stworzenie Domu Pracy Twórczej dla Seniorów. Takiego
miejsca, w którym na co dzień autentycznie korzystalibyśmy z
potencjału osób starszych i pielęgnowali ich talenty. Miejsca,
gdzie Seniorzy mogliby realizować swoje autorskie pomysły, które
służyłyby nie tylko im, ale i innym osobom starszym. Biblioteka
Seniora, gdzie sami proponowaliby sobie najlepsze lektury, kawiarnia
z przysmakami Seniorów i może smakami dzieciństwa, sale
warsztatowe, miejsca gdzie kreatywny, twórczy Senior, mógłby
rozwijać siebie i swoje pasje. Na pewno byłaby to kuźnia
wolontariatu senioralnego. Mam nadzieję, że stworzę takie miejsce
na ziemi, we Wrocławiu. Stolica Kultury Europejskiej winna przecież
pokazać również twórczość i kreatywność najstarszych jego
mieszkańców.
Wspaniałe
marzenie. A inne?
W.
W.: Chciałabym
również wzbogacić sferę usług dla osób starszych (szansa dla
młodych na biznes). Począwszy od usługi pomocy
psychoterapeutycznej, a skończywszy na serwisie domowym – usługi
wszelakiej z dojazdem do domu. Oferta dla tych osób jest jeszcze
uboga, albo niedostosowana do ich wymagań. Niezwykle potrzebne są
miejsca spotkań seniorów w miejscu zamieszkania. We Wrocławiu
działa wiele klubów osiedlowych seniora, ale ową inicjatywę
społeczną trzeba wzmocnić merytorycznie, organizacyjnie i
finansowo. To są przecież nieformalne zespoły wzajemnej pomocy i
profilaktyki gerontologicznej. Chciałabym również aby absolwenci
uczelni wyższych przygotowywani do pracy o różnym charakterze na
rzecz osób starszych, znajdowali dla siebie miejsca zatrudnienia.
Myślę tu o andragogach, animatorach, terapeutach, asystentach osób
starszych, edukatorach, fizykoterapeutach czy psychologach.
Ma
Pani bardzo konkretne marzenia. Właściwie to gotowe kolejne
projekty.
W.
W.: Marzy
mi się też wolontariat senioralny z prawdziwego zdarzenia, który
umożliwiłby wykorzystanie potencjału osób starszych, w tym
mistrzostwa w zawodzie. Byłaby to swoista reaktywacja zawodowa. Nie
wyklucza to potrzeby powołania do życia „agencji zatrudnienia”
dla tych osób, które nie radzą sobie finansowo. Tu nie chodzi o
rynek pracy proponowany młodym. Ostatnie badania Pol-Seniora
wykazały, że 20% osób starszych żyje poniżej minimum socjalnego.
Czy
Wrocław jest miastem pokoleń?
W.
W.: Wrocław
to „Miasto spotkań”, taki tytuł nadał mu Jan Paweł II. Miasto
spotkań różnych kultur, narodowości, religii, jest także miastem
czterech świątyń. Wybrany został na Stolicę Kultury
Europejskiej. Jest silnym ośrodkiem akademickim. Stąd wydaje się
miastem ludzi młodych, ale tak naprawdę, co piąty mieszkaniec
Wrocławia to osoba, która przekroczyła 65 rok życia. Tak więc
jest to miasto ludzi starszych, których przybywa z dnia na dzień.
Trzeba ich zauważyć i łączyć z młodymi. Tym się właśnie
zajmujemy na co dzień.
Kiedy
według Pani pojawia się starość?
W. W.: Najbardziej lubię tę definicję: człowiek sam decyduje o tym, kiedy się zestarzeć.
W. W.: Najbardziej lubię tę definicję: człowiek sam decyduje o tym, kiedy się zestarzeć.
dr Walentyna Wnuk - andragog, gerontolog społeczny, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Wrocławskiego, kierownik Uniwersytetu III Wieku w latach 1997-2006; obecnie pełni funkcję Doradcy Prezydenta Miasta ds. Seniorów oraz jest Przewodniczącą Wrocławskiej Rady do spraw seniorów; od lat działa na rzecz poprawy sytuacji osób starszych i budowania dialogu międzypokoleniowego we Wrocławiu