wtorek, 25 czerwca 2013

JESTEŚMY PRENORMATYWNI

O czym najchętniej chcą rozmawiać młodsi ze starszymi, dlaczego ważne jest posiadanie grupy rówieśniczej po pięćdziesiątce i jak będzie wyglądała klientela warszawskich kawiarni za kilkadziesiąt lat opowiadają: koordynator projektu Archipelag Pokoleń Damian Kalita z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę” i  konsultant merytoryczny projektu Magdalena Rosochacka-Gmitrzak z ISNS UW.


Od lutego ruszyła II edycja projektu Archipelag Pokoleń. To nowatorska propozycja zajęć i twórczej aktywności skierowana do Warszawiaków powyżej 50 roku życia. Skąd pomysł na tego typu działanie?

D.K.: Projekt zrodził się z obserwacji, które jako Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę” prowadzimy w ramach naszych projektów. Szukaliśmy pomysłu na takie działanie, które przygotuje osoby w wieku 50+ do swojej pierwszej aktywności. Wiemy, że nie każdy kto chce działać, ma już na tyle wyklarowany pomysł, aby móc go realizować. Jeszcze przed archipelagiem Towarzystwo „ę” prowadziło dwa akcyjne projekty skierowane do osób planujących swój czas na emeryturze: Przetwórnia czasu wolnego i Pogotowie Filozoficzne. Po tych doświadczeniach poszukiwaliśmy pomysłu na działania bardziej długofalowe i kompleksowo przygotowujące do aktywnego spędzania czasu na emeryturze. Powstał pomysł na program, który daje przestrzeń i czas na trafne rozpoznanie świata wokół: organizacji kultury, instytucji, zjawisk i przemian oraz ludzi i siebie samego jako aktywnej jego części, mającej wpływ na zmiany. Uczestnicy biorą udział w wykładach, dyskusjach międzypokoleniowych, odwiedzają różnorodne organizacje i miejsca ważne dla Warszawy od strony zaangażowania społecznego.


M.R.: Archipelag to taka „zerówka” aktywności. wywiadownia aktywnościowa, na którą składa się też to,  że nasi uczestnicy podczas trwania Archipelagu mogą rozpoznać siebie na nowo w grupie rówieśniczej. To jest ważne, gdy wchodzimy w życie, w przedszkolu, w szkole, jak zaczynają się pierwsze interakcje z płcią, którą jesteśmy zainteresowani, czyli gdy budujemy swoje pierwsze związki i oczywiście w pracy. A gdy już w życiu się osadzimy i zajęci jesteśmy budowaniem naszej mniejszej lub większej stabilizacji to przychodzi taki moment dla niektórych ludzi, w którym odpuszczamy sobie wypracowaną przez lata doświadczeń grupę rówieśniczą. Natomiast badanie socjologiczne i psychologiczne oraz niektóre naukowe rozważania futurologiczne pokazują, że grupa rówieśnicza będzie jedną z najważniejszych grup odniesienia i aktywności dla osób na przedpolu starości i w starości. Uznaliśmy, że jest to potrzeba, którą chcielibyśmy się zająć: wesprzeć w odnowieniu więzi rówieśniczych i zainspirować do nowych działań. 

Na czym polega uczestnictwo w projekcie?

D.K.: Przez 3 miesiące uczestnicy, tj. około 40 osób bierze udział w 4 formach aktywności: wykładach, warsztatach, wizytach w organizacjach pozarządowych lub instytucjach kultury oraz w dyskusjach międzypokoleniowych. W tym roku urozmaiciliśmy formę wykładów. Połowa z nich została zamieniona na formułę seminaryjną - uczestnicy dostają tekst i przygotowują się na kolejne zajęcia. 

M.R.: To jest novum, które wprowadziliśmy w II edycji i w moim odczuciu, tak jak rozmawiam z archipelagowiczami, to był złoty strzał. Seminarium wymusza aktywność. Jest to formuła, w której uczestnicy muszą się przełamać do zabrania głosu. Jeśli Archipelag miałby mieć kolejną edycję to myślę, że zajęcia z kadrą akademicką powinny polegać właśnie na konwersatorium, seminarium czy innej formie interaktywnej.

Jaka jest rola Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych w projekcie?

M.R.: Razem z Towarzystwem Inicjatyw Twórczych „ę” spotkaliśmy się w podobnym momencie jeżeli chodzi o wizję na swoje działania. Instytut miał  potrzebę otwarcia, wejścia w działania innowacyjne. O ile uczelnie techniczne otwierają się na biznes, o tyle nauki społeczne, humanistyczne mogłyby być także utożsamiane w tym kontekście z działaniami trzeciosektorowymi. Jest to doświadczenie absolutnie potrzebne, dające bardzo dużo satysfakcji i wpisujące się w nową wizję uniwersytetu. Wiele uniwersytetów na świecie dostrzega tę potrzebę i otwiera się na działania dla społeczności lokalnej. Nam udała się trójstronna wymiana. Towarzystwo „ę” znalazło sponsora na swoje działania w postaci Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy i Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, dało swoje wsparcie merytoryczne i koncepcyjne, a my jako instytut daliśmy zarówno przestrzeń do części spotkań  jak i naszych wykładowców. Jest to pierwsze tego rodzaju partnerstwo jeśli chodzi o tak bogatą ofertę uczelni wyższej dla niestudentów.


Na jakiej zasadzie dobieracie tematy do spotkań i wykładów?

D.K.: Tematy tworzą się w trakcie naszych wspólnych dyskusji, oczywiście w konsultacji z wykładowcami. Kadra, z którą współpracujemy została już sprawdzona w I edycji Archipelagu.  natomiast w II edycji poprosiliśmy ich o nowe zagadnienia, którymi aktualnie zajmują się w swojej pracy badawczej.
Oswajamy naszych uczestników z tym co jest we współczesnym świecie bardzo zmienne i kształtowane przez wiele kanałów komunikacyjnych. Zastanawiamy się nad zmieniającym się modelem rodziny, sztuce nowoczesnej, rozmawiamy o tym co to jest gender*, i co to znaczy być queer*. Okazuje się, że niektóre tematy mogą być niezrozumiałe dla rożnych grup wiekowych, na przykład jednym z tematów II edycji jest  partyzantka ogrodnicza*, o którą także moi znajomi w wieku przed 30-stką też pytali zdezorientowani „czy to jakieś działanie anarchistyczne?” Chodzi o to, aby świat ludzi młodych mógł spotkać się ze światem ludzi starszych.

M.R.: Tematyka, którą poruszamy w formule wykładów, seminariów i spotkań nie jest zazwyczaj utożsamiana z tematyką dla osób, które są na przedpolu starości. Z jednej strony mamy partyzantkę ogrodniczą, z drugiej religijność mozaikową. Wgląd w naszą religijność jest to, nawiasem mówiąc jeden z najtrudniej poruszanych tematów. Polacy już dużo chętniej mówią o seksie, ale często milczą w temacie religijności. Odpowiadając na tę potrzebę  zaprosiliśmy do współpracy socjologa religii, dr Tomasza Sobierajskiego. Z trzeciej strony poruszamy tematy związane ze sztuką. Myśląc o sztuce w kontekście osób starszych wyobrażamy sobie hermetyczne grono osób, które tworzyły całe życie. My próbujemy to odschematyzować. Pokazujemy, że sztuka jest „do jedzenia” tak jak chleb, jak powietrze. Pokazujemy: możecie z niej korzystać, aby budować swoją tożsamość w grupie. Z jeszcze innej strony w programie zajęć mamy dr  Mariolę Bieńko, która opowiada o współczesnym modelu rodziny i nieuniknionym – jak się wydaje – powrocie do wielopokoleniowości i dzieleniu wspólnej przestrzeni. Podczas zajęć Archipelagu Pokoleń, a szczególnie w trakcie dyskusji międzypokoleniowych, staramy się zadawać takie pytania, które stawiają sobie ludzie w wieku lat 5, 55 i 85. Są to zagadnienia, które dotyczą istoty człowieczeństwa, niezależne od wieku. W naszym odczuciu Archipelag ma być takim miejscem, gdzie dotykamy tworzenia tkanki kapitału ludzkiego.

Czyżby Archipelag Pokoleń był taką szkołą dla seniorów?
D.K.: Nie do końca. Jeśli myślimy o szkole to o czymś co jest narzucone. Dla nas jest bardzo ważne zdanie uczestników. Nie chcemy robić czegoś co nie będzie zgodne z ich zainteresowaniami. Na przykład pracując nad tematami do dyskusji międzypokoleniowych zapytaliśmy studentów ISNS i naszych archipelagowiczów o skojarzenia z 3 obszarami tematycznymi: wolność, współpraca, Warszawa w kontekście tego o czym chcieliby rozmawiać. Okazało się, że we wszystkich tych obszarach pojawiła się wspólna przestrzeń.
M.R.: Na początku myśleliśmy, że jesteśmy naiwni sądząc, że te odpowiedzi gdzieś mogą mieć wspólny mianownik. Po czym okazało się, że niezależnie od wieku są pewne obszary, które  są wspólne, które się zazębiają i wymagają rozmowy w każdej kategorii wiekowej. To jest rzecz niesamowita.

Ale czy młodzi są zainteresowani tym jak i co myślą seniorzy?
M.R.: Badania pokazują, że są. Natomiast, aby doszło do dialogu, potrzeba odpowiedniej formy i selekcji tego o czym będziemy rozmawiać. Dom Badawczy Maison przygotował tego typu badania na konferencję rzecznika Praw Obywatelskich w czerwcu w ubiegłym roku. Okazało się, że młodzi chcą słuchać jak wyglądała młodość dziadków i innych seniorów, ale w kontekście namacalnym tj. jak wyglądały rzeczy i jakie były doświadczenia oraz odczucia z tym związane. Nie chcą natomiast opowiadać o swoich sercowych czy finansowych sprawach, a o tym najchętniej chcą słuchać seniorzy. Mając w pamięci te wyniki staraliśmy się tak budować warsztaty, aby pokazać co może być atrakcyjne dla jednej i dla drugiej strony. Dodatkowo potwierdziły to wyniki naszego zapytania o skojarzenia. Ani młodzi ani starzy często nie znają dobrej przestrzeni do wspólnej rozmowy, spotkań. Te znane nam, czyli kawiarnia, ławka, spotkania rodzinne, czy też przychodnie lekarskie, są nie tyle nie sprzyjające, co w żadnej sposób nie inicjujące, nie zachęcające do rozmowy.

D.K.: Dlatego właśnie myśląc o dyskusjach międzypokoleniowych dotyczących 3 wybranych przez nas obszarów: wolność, Warszawa, współpraca postanowiliśmy otworzyć przestrzenie warszawskich kawiarni. Chcemy, aby dyskusje były bardzo włączające. Będziemy dyskutować w klubokawiarni MiTo pełniącej również rolę galerii sztuki współczesnej, cafe Iluzja w odremontowanym budynku kina Iluzjon oraz kuchnio-kawiarnio-klubo-świetlicy Solec na Powiślu.  Chcemy pokazać, że kawiarnie to przestrzenie otwarte na osoby starsze. Dodatkowo do każdej dyskusji młodych ze starszymi zapraszamy panelistów - ludzi spoza świata akademickiego, aby pokazać różnorodne głosy widzenia.

Jaki jest zakładany efekt Archipelagu Pokoleń?
D.K.: Kontynuacją Archipelagu będzie Laboratorium projektów społeczno-badawczych, które rusza po wakacjach. Cztery osoby, bądź cztery zespoły osób przy wsparciu trenerów z Towarzystwa „ę”, będą mieć możliwość realizacji swojego pierwszego projektu. Podczas 3 ścieżek warsztatowych obecnych na Archipelagu: Pracownia Design, warsztaty teatralne i warsztaty animacji kultury uczestnicy generują rożne pomysły na działania, chcemy udostępnić im miejsce do ich realizacji. Dajemy wędkę, wsparcie, ale wędka jest w rękach uczestników, sami będą łowić. Naszym wymarzonym efektem Archipelagu jest to, aby po warsztatach uczestnicy znaleźli miejsce dla swojej aktywności, Laboratorium będzie jedną z możliwych opcji.

M. R.: Myślę też, że naszym długofalowym wymarzonym efektem jest też zbudowanie pewnej sieci. Uczestnicy podczas trwania Archipelagu Pokoleń budują swoje „drużyny”. Jeżeli w przyszłości będą chcieli się w coś zaangażować, będą mogli wtedy zadzwonić do Kasi, Eli, Stefanii (w większości uczestniczą kobiety) i zadziałać razem. Łatwiej jest wyjść w nową przestrzeń w grupie niż samodzielnie. Zupełnie inna jest motywacja, wola i wiara.

D.K.: Wydaje mi się, że Archipelag jest taką platformą wymiany informacji, my dajemy im przestrzeń, a oni się między sobą wymieniają. To już się działo w minionej i dzieje w aktualnej. Uczestnicy w każdą środę po zajęciach chodzą razem na piwo. Ostatnio powstał nawet pomysł wspólnego ogniska.

Czyli uczestnicy się lubią?
M.R.: Takie mamy wrażenie.

Moglibyście naszkicować model typowego uczestnika Archipelagu? Jakie będzie miał cechy?
M.R.: Nie ma takiego modelu. W kontekście budowania kapitału ludzkiego stawiamy na różnorodność. Uczestnicy to osoby w wieku 50+, mieszkające w Warszawie (takie mamy zobowiązania wobec sponsorów). Mamy osoby w okolicach 50-tki, czyli takie, które są aktywne zawodowo, ale też i osoby już na emeryturze, czyli w okolicach 70-tki. Nasi archipelagowicze są niekiedy sami przedstawicielami dwóch pokoleń i dlatego też nawet dla nich kwestia wielopokoleniowości nie jest wcale taka oczywista. Są to osoby, które chcą rozpoznać aktywność wokół siebie. Niektóre brały już udział w różnych projektach inne nie. Mamy uczestników Uniwersytetów III wieku. Na pewno ich wspólną cechą jest potrzeba zobaczenia się i spotkania. Swego rodzaju głód świata, który nie jest uzależniony od tego ile mam lat i jakie mam wykształcenie.

D.K. Myślę, że cechą wspólną tych osób jest ciekawość świata. Tego co się dzieje z rówieśnikami, z innymi pokoleniami i chęć zrozumienia rzeczywistości. Nasi uczestnicy mają też potrzebę pewnego rodzaju zadumy, to jest ten rodzaj ciekawość, który łączy się z refleksyjnością.

A co dla Was jest najciekawsze w tym projekcie?
M.R.: Wszystko. Dla mnie jako pracownika naukowego jest bardzo ważna różnorodność.  Zajmuję się również socjologią rodziny, więc patrzę na młodych ludzi, których uczę codziennie i dzięki archipelagowi obserwuję też ich rodziców lub dziadków. Często zapominamy, że to co jest przed nami to koegzystencja wielu pokoleń, mówimy o rynku pracy, edukacji, ale dla mnie istotna jest też wielopokoleniowość w życiu społecznym. To jest coś czego jako społeczeństwo musimy się nauczyć. Archipelag edukuje nie samych archipelagowiczów, ale społeczeństwo do współobecności różnych pokoleń i do współgłosu, niekoniecznie na zasadzie współbrzmienia, czasem na zasadzie konfliktu, który my w Archipelagu rozumiemy bardzo twórczo. Można by rzec, że jesteśmy prenormatywni w tej materii. Chcemy dojść do takiego momentu, że nikogo nie będzie dziwiło, że połowa miejsc w tej kawiarni, w której teraz siedzimy, będzie zajęta przez osoby starsze i będziemy wzajemnie pożyczać od siebie zapalniczki i przysiadać się na pogawędkę.

D.K. Dla mnie najistotniejsze jest spotkanie z tymi ludźmi, bo uważam że, fajne pomysły rodzą się w różnorodnych grupach. Pracując przy Archipelagu mam wrażenie uczestniczenia w jakimś przełomowym, interdyscyplinarnym działaniu, łączącym sztukę z działaniami społecznymi. W debacie publicznej w kontekście starości nacisk jest położony tylko na jedną stronę naszego życia, kwestie zdrowotne, zabezpieczenie społeczne, rynek pracy, młodzi upatrywani są jako konkurencja dla starszych. Nie mówi się zupełnie o relacjach międzyludzkich, o współpracy.  Wydaje mi się, że konstrukcja archipelagu pokazuje, że ta dyskusja jest możliwa. To nie musi być tak, że jak młoda osoby przychodzi od pracy to starsza musi się czuć zagrożona. W perspektywie długofalowej jesteśmy prekursorami takich działań, bo zapewne wkrótce będą one bardziej popularne.


* słowo gender pochodzi z języka angielskiego i oznacza płeć. Obecnie termin gender używany jest do określenia płci kulturowej lub społecznej w odróżnieniu od płci biologicznej. W tym znaczeniu gender oznacza tworzony poprzez nieustanne powtarzanie i odgrywanie zespół cech i zachowań, ról płciowych i stereotypów płciowych przypisywanych kobietom i mężczyznom przez społeczeństwo i kulturę.

* termin queer pochodzi z języka angielskiego i oznacza ‘dziwny, odmienny’. Potocznie, w przypadku osób określających się jako queer, oznacza on niedefiniowanie się w kategoriach heteroseksualnego systemu i odmowę określenia się kategoriami heteroseksualny, homoseksualny, czy biseksualny lub transseksualny, a także w kategoriach kobiecości i męskości. To w praktyce oznacza przekraczanie/kontestowanie istniejących norm seksualności, wyglądu, płci i strategiczne niedookreślanie się i niedefiniowanie w tych kategoriach lub niejednoznaczne definiowanie.

* partyzantka ogrodnicza to specyficzny rodzaj ogrodnictwa, polegający na adaptowaniu przestrzeni miejskich. Ogrody tworzone przez „partyzantkę” powstają zazwyczaj na zaniedbanych obszarach, często opuszczonych przez prawowitego właściciela. Zapuszczone tereny, pod wpływem działań aktywistów, zmieniają się w estetyczne ogrody. Co więcej, każdy może stworzyć w tej przestrzeni własną grządkę z warzywami czy kwiatami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz