Ok. godziny 16 sala w Ośrodku
Psychoedukacji powoli się zapełnia. Przy każdym z czterech stołów skład
mieszany: po jednej stronie młodzież w wieku gimnazjalnym, po drugiej –
seniorki Na każdym stole leży przygotowana wcześniej planszówka. Zaraz
rozpocznie się ostatnie tegoroczne spotkanie klubu gier planszowych - turniej w
Rummikuba.
Klub powstał w
ramach akcji sekcji wolontariatu na iławskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku, realizowanej
przy wsparciu Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę”. Na jesieni klub zbierał się
dwa razy w miesiącu. W spotkaniach uczestniczyły seniorki- słuchaczki z Iławskiego
Uniwersytetu Trzeciego Wieku, młodzież z gimnazjum nr 2 w Iławie oraz
podopieczni Ośrodka Psychoedukacji.
Pomysł na
działanie podrzucił seniorkom pracownik Biura Organizacji Pozarządowych Ośrodka
Psychoedukacji, Wojciech Jankowski, odpowiedzialny za wsparcie i doradztwo dla
organizacji pozarządowych w powiecie iławskim. Seniorki zastanawiały się, w
jaki sposób mogą dać coś od siebie innym, co mogą zrobić dla społeczności
lokalnej. Myślały przede wszystkim o działaniu na rzecz dzieci i młodzieży, o
akcji międzypokoleniowej. Wojtek zajmował się akurat problemem uzależnienia
młodzieży od Internetu. Już od jakiegoś czasu chodził mu po głowie pomysł
zainteresowania dzieciaków grami planszowymi - alternatywą dla gier
komputerowych. Z połączenia dwóch pomysłów powstał projekt „Jesteśmy razem
młodsi i starsi”.
Jednym z celów tej
akcji było zainteresowanie młodzieży inną niż komputer, ciekawą i rozwijającą
formą rozrywki. Jedną z grup uczestniczących w spotkaniach byli podopieczni Ośrodka Psychoedukacji.
Zajęcia zapełniały dzieciakom popołudniowe godziny, spędzane zazwyczaj w
Ośrodku. Druga grupa to młodzież z iławskiego gimnazjum. Co im to daje? Wyrwą się z
domu, posiedzą ze znajomymi (…). I mają satysfakcję z tego, że coś się dzieje, mówi
Wojtek. I odciąga od komputera,
rozwija wyobraźnię, uczy przestrzegania reguł oraz dobrej rywalizacji. A co
zaangażowanie w wolontariat i działania na rzecz społeczności lokalnej daje
samym seniorkom? Na pytanie pada naraz kilka odpowiedzi: bo to sprawia nam radość, nie siedzimy w domu, mamy towarzystwo,
czujemy się potrzebne, jesteśmy aktywne, odmładza nas to.
Seniorki
spotkały się kilka lat temu. Basia wróciła do Iławy po 27 latach nieobecności,
była już wtedy na emeryturze. Na początku wydawało się, że tutaj nic się nie
dzieje, nie ma w co się zaangażować. Gdy mąż, także przeszedł na emeryturę
postanowili wspólnie, że nie będą siedzieć w domu i włączyli się w UTW. Potem Ula namówiła mnie na Towarzystwo „ę” i
to w ogóle był dla mnie szok, że ten mój pomysł przeszedł, po prostu byłam
zszokowana, potem przerażona. Uczestnictwo w warsztatach wspierających „UTW
dla społeczności lokalnych” sprawiło, że zyskałam
we własnych oczach, jakoś się podbudowałam, nabrałam pewności siebie i teraz
latam, nie mam czasu, na nic nie mam czasu. Janka, jedna z członkiń
zarządu, odpowiedzialna za wolontariat twierdzi, że wszystkiego trzeba i można
się nauczyć: wchodzę w to głębiej i
głębiej (…). Moja ostatnia sprawa to Szlachetna Paczka. Bardzo jestem ciekawa,
jeszcze nie mam relacji. Pierwszy raz robiłam.
Ula Ziemińska, sekretarz zarządu UTW, włączyła się w działania sekcji wolontariatu, bo denerwowało
ją, że w innych miastach tyle się dzieje a w Iławie nic. Była to też ciekawość poznania. A dlaczego właśnie
ona? Po przejściu na emeryturę umiała obsługiwać komputer, potem miała już
własnego laptopa i zaczęła, jak sama mówi, w nim grzebać, szukać, podpatrywać
działania realizowane przez innych. Poza tym, jak mówi Basia, Ula takim motorem jest. Jak ona coś powie,
to ja nie odmówię, komuś innemu odmówię, jej nie. A, że to jest fajne…
Turniej trwa.
Widać, że uczestnicy traktują grę oraz przeciwników bardzo poważnie. Choć na
sali jest gwarno, przy każdym stoliku panuje atmosfera skupienia.. Jest fajnie, naprawdę można się dogadać,
mówi jedna z uczestniczek, uczennica gimnazjum. Myślę, że ta bariera pokoleniowa w tym momencie nie istnieje. (…) Grają razem, przy jednym stoliku, w jedną
grę. Zobaczą, że można „popykać”, pograć z babcią, dziadkiem. Nawet nie swoimi.
I to jest to. Ta bariera właśnie się zaciera przez to, że można, mówi
Wojtek. Nie jest tu zresztą konieczne głębokie porozumienie międzypokoleniowe.
Gracze nie muszą za dużo mówić, mogą tylko grać. W ten sposób uczą się robić
coś wspólnie, współpracować, spędzać razem czas. Mają szansę dostrzec nawzajem
swoje mocne strony oraz zwyczajnie polubić swoje towarzystwo. Młodzi widzą,, że jeszcze się nadajemy
trochę do życia, mówi jedna z
seniorek a druga dodaje: że jesteśmy
takie babcie jeszcze do rzeczy. Nawiązanie relacji międzypokoleniowych, umożliwienie porozumienia między
pokoleniami to także ważny cel naszej akcji.
Odniosłyśmy
sukces chociaż na początku, jak przyznają, młodzież była nieco nieśmiała. Już przy kolejnym spotkaniu widać było ,że
to sprawia dzieciakom frajdę, mówi Janka a Ula dodaje: według mnie każde spotkanie wnosi coś nowego.
Autor: Magdalena Chrzczonowicz
Zdjęcia: Bartłomiej Ryży
0 komentarze:
Prześlij komentarz