Na
początku września tego roku świat obiegła wieść o 64-latce, która przepłynęła
wpław z Kuby na Florydę. Diana Nyad, jako pierwsza przepłynęła odcinek, liczący
177 kilometrów, bez klatki chroniącej przed rekinami. Była to jej piąte
podejście, które tym razem zakończyło się sukcesem.
Diana
Nyad zawsze lubiła pobijać rekordy. Świat usłyszał o niej w 1975 roku, kiedy
opłynęła Manhattan w niespełna osiem godzin. W 1979 roku przepłynęła około 165
kilometrów dzielące North Bimini na Bahamach i Juno Beach na Florydzie w 27 i
pół godziny. W latach osiemdziesiątych zrezygnowała ze sportu wyczynowego i
zajęła się pisaniem. Niedawno jednak wróciła do swojego marzenia i po raz
kolejny podjęła się przepłynięcia dystansu z Kuby na Florydę. Pierwszy raz
próbowała go pokonać w 1978 roku i po czterech kolejnych próbach, dopiero w
wieku 64 lat udało jej się tego dokonać. Diana Nyad wspierała 35 osobowa ekipa,
w tym lekarz i nurkowie. Podawano jej posiłki i napoje, pomagano w utrzymaniu
odpowiedniego kierunku. Wokół niej wytworzone zostało słabe pole elektryczne
odstraszające rekiny. Żeby uniknąć obrażeń, z powodu których musiała się
wycofać po 96 kilometrach rok wcześniej, miała na sobie silikonową maskę
chroniącą ją przed meduzami. Po 49 godzinach dotarła na Florydę, gdzie czekali
na nią fani.
Portale
sportowe okrzyknęły Dianę Nyad „pływającą babcią”, która „przejdzie do
legendy”. Jej wyczyn skomentowali także politycy, osobiście pogratulowali jej Barack
Obama i Hillary Clinton.
Sama
Nyad twierdzi, że przepłynęła wody dzielące Kubę i Stany Zjednoczone, by pokazać,
że państwa, mimo dzielących je poglądów, są w gruncie rzeczy bardzo blisko.
Wyraziła w ten sposób nadzieję na poprawę ich wzajemnych relacji. Chciała też
udowodnić, że nie należy dawać za wygraną i że nigdy nie jest się za starym na
spełnianie swoich marzeń.
tekst: Katarzyna
Belczyk
1 komentarze:
Świetna postać, inspirująca do działania!
Prześlij komentarz