poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Międzypokoleniowy Dom Bednarska


Dzięki japońskiemu teatrzykowi kamishibai trzy pokolenia połączyły się w jednym domu. O działaniach powadzonych w Międzypokoleniowym Domu Bednarska opowiadają dziennikarce Judycie Sierakowskiej uczestnicy i animatorzy projektu „Teatr czytany – bajka łączy pokolenia” z Łódzkiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Inicjatywa została nagrodzona w konkursie dotacyjnym „Seniorzy w akcji” Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę” i Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.


tekst: Judyta Sierakowska
zdjęcia: Joanna Kiernicka





Dzieci
W wielkim mieście, w niedużym parku był stary dworek. Mieszkały w nim dzieci: Nikola, Zuzanna, Karolina , Zuzia i dwie Klaudie oraz Kuba, Piotr, Tomek, Brajan, Bartek, Adrian, Wiktor, Oskar, Paweł, Robert, Krystian, Kamil, Dominik, Hubert. Dzieci chodziły do szkoły, bawiły się i były szczęśliwe. Aż tu …. pewnego wiosennego dnia…* (fragmenty bajki „Przygoda w Kosmosie” napisanej przez dzieci i seniorów na warsztatach)

 - Lgną do nas, przytulają się, zaczepiają – opowiada Wojtek Wachowicz. – Zapraszają nas jak obchodzą urodziny. Poprosiliśmy, żeby nas powiadamiały o tym, to wtedy mamy szansę urządzić im przyjęcie: upieczemy ciacho albo kupimy tort. Niektóre nigdy wcześniej nie miały tortu. Pani Wiesia powiedziała, że są dzieci, co pierwszy raz w życiu dmuchały świeczkę na torcie. Jak Karolinie składaliśmy życzenia, popłakała się. Powiedziała, że nigdy nie miała takich urodzin. Dzieci z Domu Dziecka na Bednarskiej w Łodzi mają trudne dzieciństwo. Ich rodzice są pozbawieni praw rodzicielskich z różnych powodów, głównie finansowych. Relacje są bardzo trudne i różnie z nimi bywa. To nie jest słodka telenowela.

Pokolenia
 - Ufo! Ufo! Patrzcie, ufo ląduje! – krzyczał Tomek. (…) Gdy statek kosmiczny wylądował, otworzyły się drzwi i nieprawdopodobnie jasny, rażący promień otoczył dzieci i błyskawicznie wciągnął je do środka.

Zaczęło się od seniorów z Łódzkiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku (ŁUTW). - Tłumaczyliśmy bajki na lektoracie z języka rosyjskiego i ktoś rzucił hasło, że przecież bajki są idealne do łączenia pokoleń – opowiada pani Wiesia Kozłowska z ŁUTW. Był już pomysł, że ma być teatr, ale żeby dzieci nie musiały uczyć się na pamięć, tylko mogłyby czytać, to teatr czytany. Ktoś inny rzucił, że najlepszym miejscem do realizacji będzie „Bednarska”.Międzypokoleniowy Dom Bednarska w Łodzi to niemal miejsce legenda. Pierwszy taki dom w Polsce, gdzie w jednym miejscu są dzieci z Domu Dziecka (DD) nr 9, osoby w podeszłym wieku z Domu Dziennego Pobytu (DDP) i siedziba Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę (SPP). „Bednarska”  powstała 10 lat temu. To z założenia był projekt mający łączyć pokolenia, zapewniając swobodny kontakt wychowankom Domu Dziecka z osobami starszymi i samotnymi. Obok domu jest park i boisko, a sam dom mieści się w pałacyku.




Tylko dla Ciebie
Żywność była w pastylkach, a woda powstawała w „dyfuzorze”. Dzieci były tak bardzo pochłonięte oglądaniem i dotykaniem wszystkiego, że nawet nie zauważyły startu w Kosmos.

Start projektu „Teatr czytany – bajka łączy pokolenia” nie był różowy.  – Chcieliśmy przekonać do projektu seniorów z Dziennego Domu Pobytu i dyrektorkę Domu Dziecka  - opowiada Karolina Przytulska, młodsza animatorka. - Na pierwsze spotkanie przyszły cztery osoby. Byliśmy załamani brakiem zainteresowania – wspomina Wojtek Wachowicz, koordynator-senior projektu.
 – „Bednarska” jest na świeczniku różnych organizacji, akcji, takich co to lubią wykorzystać dane miejsce tylko do swoich celów, więc nie dziwię się, że mieli obawy w tej sytuacji. Przekonaliśmy ich, że nasz projekt jest inny, zjednuje pokolenia. Zgodzili się, a my zostaliśmy i pociągnęliśmy temat. Z czasem na zajęcia zaczęło przychodzić coraz więcej osób. Dzieci nauczyły seniorów jak się z nimi obchodzić. Roma Szczocarz, seniorka: - Wprawdzie przeszkolono nas na warsztatach, ale dzieci „zmodernizowały” projekt do swoich potrzeb i temperamentu. Dzięki nim dowiedzieliśmy się, że najlepsze zajęcia to te intensywne, ale krótkie, bo dzieci szybko dekoncentrują się. Pierwszy krok to nawiązanie kontaktu. – Wymyśliliśmy wizytówki, każde dziecko i senior mieli przypięte imiona, np. „wujek Bogdan” czy „ciocia Wiesia” – opowiada Roma.
Karolina: - Były opinie, że się nie uda, że dzieci nie zechcą mieć zajęć z seniorami, że starsi są nudni, nie będą słuchali dzieci i odwrotnie. Pokazaliśmy, że wszystko jest możliwe.

  
Kamishibai
Na górach i dolinach rosła dziwna, świecąca roślinność. Wszyscy ciekawi byli, czy spotkają jakieś żywe istoty.
- Patrzcie na prawo - krzyknęła Karolina.
Potężny Tyranozaurus zmierzał prosto w ich kierunku.

Kamishibai to japoński teatr obrazkowy. Dlaczego akurat kamishibai?
Karolina: - Na ten pomysł wpadła żona Wojtka, Alina. Chodziła na lektoraty z japońskiego na ŁUTW, rzuciła pomysł, a my stwierdziliśmy, że doskonale pasuje do projektu. Oczywiście kreatywność uczestników nie znała granic, więc szybko zaczęliśmy wplatać elementy z innych kultur i z innych bajek. Karolina opowiada, że jak tylko seniorzy usłyszeli o projekcie, bardzo chcieli się zaangażować. Ci, którzy zajmują się poezją, wpadli na pomysł, by pisać wiersze, a Wojtek jako majsterkowicz zrobił warsztaty z montażu scenerii do kamishibai. - Dzieci nie mogą używać niektórych narzędzi, więc obszedłem ten zakaz sam przygotowując parawan, a dzieci zmontowały gotowe już elementy – tłumaczy Wojtek.
Sekcja malarska z ŁUTW stworzyła rysunki do teatrzyku. Karolina zaś poprowadziła warsztaty z techniki druku, nauczyła dzieci jak malować koszulki.


 Bajka od kuchni
- Nie bójcie się, nic Wam nie grozi. Jesteście wyśnionymi przez nas przyjaciółmi. Przemierzaliśmy cały Wszechświat, żeby Was odnaleźć – powiedziała Akte.

Sporo się działo. –Seniorzy z dzieciakami byli w Teatrze Powszechnym na „Utraconych dźwiękach”. Do dziś wszyscy na „Bednarskiej” wspominają moment, gdy aktor zaprosił na scenę dzieci, żeby udawały różne dźwięki. Mały Oskar fenomenalnie naśladował głosem kroki, odgłosy zwierząt, a nawet skrzypiące drzwi!
Roma Szczocarz prowadziła warsztaty pisania bajki. Pytała, jakie cechy powinni mieć ich bohaterowie, ilu ich powinno być. Co odpowiedziały dzieci?! Pozytywny bohater jest dobry, pomaga słabszym, jest sprytny i wysportowany i sprawnie porusza się w internecie. Zły bohater jest brzydki, niegrzeczny i bije młodszych! Potem dzieci dostały trzy słowa i w kilka minut tworzyli z nimi krótkie historyjki. Poznały też cechy dobrej bajki. Gdy nadeszła pora, żeby napisać własną bajkę i wymyślić miejsce akcji, pani Roma podsunęła dzieciom pomysł, aby akcja działa się w Domu Dziecka. – W bajce nie ma przywódcy, wszyscy są równi, chodzi o to, żeby nie było rywalizacji, a miejsce akcji ma być takie, by dzieci się z nim utożsamiały – tłumaczy. 9-letni Adrian narysował większość obrazków do bajki, tak go pochłonęły, że choć następnego dnia wyjeżdżał na ferie, spędził nad nimi cały wieczór!
Skrzypaczka i pianistka Maria Aszyk poprowadziła warsztaty muzyczne. – Zadawałam pytania, co to jest hałas, pokazałam jak z klocków można zbudować melodyjkę, dzieci malowały ilustracje do fragmentów muzyki – opowiada artystka. Dzieci poznały, co to śpiew solowy, skład orkiestrowy, słuchały Vivaldiego, rocka, jazzu, popu i rapu. Takich zajęć nie mają w szkole. Na zajęciach wspólnie dobrali oryginalny, japoński podkład muzyczny pod kamishibai.
- Nasza bajka jest o nas, o dzieciach. Kosmici przylecieli i zabrali nas na różne planety. Potem w grupach rysowaliśmy poszczególne sceny – opowiada 9-letnia Zuzia Dąbrowska.
Seniorzy wybrali te rysunki, które po kolei, niemal klatka po klatce przedstawiały historię. Bajkę przetłumaczyli na znane im języki: rosyjski, niemiecki, angielski i francuski.




Na plus
Czas mijał błyskawicznie, a jeszcze do zwiedzania zostało tyle Planet. Zuzanna nie wpuściła Kuby za stery i teraz ona lądowała na całkowicie niebieskiej Planecie.
- Życie zweryfikowało projekt na plus, niestety – śmieje się Wojtek.
- Niestety? – dopytuję.
- Bo wyszło więcej niż zamierzaliśmy, przesadziliśmy, nie przewidzieliśmy zaangażowania dzieci – opowiada Wojtek.
Karolina: – Założyliśmy sobie ramy – dwa razy w miesiącu, a tu się okazuje, że dzieci pytają, o której spotkanie za tydzień i co będziemy wtedy robić?!
W końcu w każdy piątek odbywały się regularne spotkania, warsztaty. Nikt nikogo nie zmuszał, pasja zaczęła być siłą.
Wojtek: - Przychodziły też osoby spoza Domu Dziecka, np. mama z dwoma chłopcami, także seniorzy i dzieci. Podobało im się.

Nasza książka
Kosmitom najbardziej podobała się piłka nożna, a najmniej matematyka.

25 czerwca pogoda dopisuje. W malowniczym parku na „Bednarskiej” wiszą obrazki namalowane przez dzieci. Obok pieką się kiełbaski i kaszanki, stoły rozstawione, widzowie: bliscy i ludzie związani z „Bednarską”. Dyrektorka DD pokazuje wszystkim wspólne dzieło, świeżo wydrukowaną książeczkę „Przygoda w kosmosie”. Specjalnie na tę okazję dzieci przygotowały inscenizację „Rzepki” Juliana Tuwima.
Dzieci przebrane w maski i koszulki, na których namalowana jest każda z postaci „Rzepki”, jedno po drugim ustawiają się, i ciągną: żabka za boćka, bociek za gąskę, gąska za kurkę, kurka za kicię, kicia za mruczka, mruczek za wnuczka, wnuczek za babcię… i trach, wszyscy na siebie poupadali!
Są prawie wszyscy, dzieci, seniorzy, dyrektorki, nauczycielki, wychowawcy… Pan Wojtek już w tym rwetesie zapomniał, komu ma podziękować. Maluchy dostają słodycze, starsze dzieci kubki, dyplomy, książeczki, listy. Seniorzy i wychowawcy też otrzymują książki, choćby pani Zenia, babcia Zuzi „Specjały z całego świata”, a pani Małgosia Bąk „Fotografię”.

 


Relacje
Kosmo wręczył każdemu dziecku świecącą kulkę.
- To są kulki, które umożliwią Wam przybycie do nas. Gdy zamkniecie kulkę w swojej dłoni i serdecznie pomyślicie o nas, na pewno spotkamy się - powiedział Kosmo.


Karolina: - Plus projektu, to nowe umiejętności, które zdobyły dzieci. Chodzą do szkoły, ale część tak naprawdę nie potrafi czytać. Ucząc się tekstów, ćwiczą pamięć, zainteresowały się też samymi bajkami. Takie projekty są bardzo potrzebne, i najważniejsze jest to, co tworzą: relacje.
Wojtek: – Te spotkania dają mi dużo radości. Moje dzieci są już dorosłe, ale jeszcze nie doczekałem się wnuków, a te tutaj są i potrzebują kontaktu. Nieskromnie uważam, że robimy dobry projekt, i póki co udaje się. Dlatego chcemy kontynuować i rozszerzyć tematykę o tradycje, gry, zabawy dziadków. A przy okazji seniorzy będą mieli okazje przypomnieć sobie, co robili w młodości.
Zaczynają się wakacje. Teraz każdy wraca do siebie. Wprawdzie nikt nie zastąpi dzieciom ich prawdziwych rodziców, ale relacja wnuczek-dziadek, nawet na godziny, może być mądrym wsparciem.


***

* „PRZYGODA W KOSMOSIE”, fragmenty bajki napisanej przez dzieci i seniorów na warsztatach w dniach 10 i 17 stycznia 2014 roku

Kamishibai to najprościej tłumacząc teatr obrazkowy. Kartonowe plansze o wymiarach mniej więcej zbliżonych do bloku wsuwane są do butai – drewnianego „parawanu”. Każda z plansz przedstawia kolejny fragment opowieści. Z przodu jest główny obrazek, z tyłu planszy tekst bajki i miniaturka ilustracji. W czasie przedstawienia parawan stoi na stoliku na wysokości wzroku publiczności, a czytający stoi z boku i przesuwa kolejne obrazki.

Kamishibai działa na podobnej zasadzie co teatr marionetek, tyle, że tutaj zamiast lalek są obrazki. Historia tego niepowtarzalnego teatru sięga XII wieku, już wtedy za pomocą rulonów z historiami obrazkowymi, mnisi przekazywali niepiśmiennej widowni umoralniające opowieści. Z początkiem XX wieku kamishibai, po latach niebytu, odżyło w Japonii, a w 1923 roku powstał pierwszy kamishibai dla dzieci.

Po przedstawieniu wystarczyło teatrzyk złożyć, wziąć pod pachę lub wsiąść z nim na rower i pojechać do kolejnego miejsca. Tysiące wędrownych artystów dzięki kamishiabi miało i widzów, i zawód. Do czasu kiedy pojawiła się… telewizja. Teraz kamishibai odradza się w wielu krajach, jako idealna metoda czytania dla dzieci, opowiadania, rysowania i pisania, bawi i uczy kreatywności. Samo miejsce przedstawienia kamishibai, tak jak wyobraźnia dziecka, nie ma ograniczeń.


Wojtek Wachowicz – emerytowany inżynier, pracował w cukrowni, w wodociągach i na Politechnice Łódzkiej.

Karolina Przytulska
  jest lektorką języka rosyjskiego, ma własną szkołę językową. Prowadzi zajęcia językowe na Łódzkim UTW. Poznali się podczas wcześniejszego projektu, postanowili wspólnie zrealizować projekt „Teatr czytany – bajka łączy pokolenia”.

Projekt został zrealizowany w ramach programu "Seniorzy w akcji" Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę"


 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Świetne, zazdroszczę. Trzymam kciuki za kolejne działania. Najserdeczniejsze pozdrowienia - Ewa

Anonimowy pisze...

Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

Prześlij komentarz