poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Finał projektu CZYTAJKI „Zabawa z książką”


Zakończył się projekt CZYTAJKI  „Zabawa z książką”, realizowany od października 2012 w Szprotawie  przez liderkę programu „Seniorzy w akcji” Wandę Wilanowską z paniami  z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Projekt miał na celu zachęcić najmłodszych mieszkańców miasta Szprotawa – przedszkolaków, do samodzielnego sięgnięcia po książkę, stosowną do ich wieku i zainteresowań. W tym celu seniorzy UTW,  raz w tygodniu w Przedszkolu nr 2, we wszystkich grupach wiekowych czytali dzieciom fragment wybranej bajki. Jednak na tym się nie skończyło. Przy wspólnej pracy seniorek i maluchów powstały nowe bajki  ich autorstwa. Dzieci samodzielnie rysowały ilustracje do napisanych historii, które zostały wydane. Kolejnym etapem była praca nad zaprezentowaniem utworów szerokiej publiczności w trzech formach dopasowywanych do wieku przedszkolaków. Najmłodsi przy pomocy seniorek oraz wspaniałych Pań z przedszkola przygotowali teatr kukiełkowy, dzieci trochę starsze przedstawienie teatralne, a najstarsza grupa stworzyła film animowany. 









poniedziałek, 8 kwietnia 2013

WŁÓCZKOWE MISIE


COMMUNITY SERVICE VOLUNTEERS

– Każdy potrafi coś, czym może się podzielić – powiedział nam Duncan Tree, dyrektor Community Service Volunteers, organizacji, która od 50 lat rozwija wolontariat w Wielkiej Brytanii. W swoje działania zaangażowali między innymi ponad 17 tys. seniorów. Podczas naszej wizyty studyjnej w Londynie osobiście poznałyśmy dwie starsze wolontariuszki Monikę i Betty, koordynujące ogólnokrajową akcję dziergania ubrań i zabawek dla potrzebujących dzieci z całego Świata. Nasze serca podbiły włóczkowe misie. Schemat i instrukcja, jak wydziergać misia, jest dostępna w Internecie. Starsze dziergające wolontariuszki najczęściej spotykają się w małych sąsiedzkich grupach. W akcję angażują się też osoby niepełnosprawne, które dziergają w zaciszu swoich domów. Gotowe misie i ubranka przesyłają do Londynu, gdzie są pakowane i wysyłane w Świat. Część zabawek trafia do lokalnych szpitali, straży pożarnej czy policji. Obecnie w akcji zaangażowanych jest 4000 wolontariuszek, bo dziergają głównie kobiety. Każda z nich może liczyć na list z podziękowaniem i na informację, gdzie trafiły wykonane przez nie rzeczy. Raz w roku organizowany jest piknik dla wolontariuszy. Monika i Betty zachęcały nas do uruchomienia takiej akcji w Polsce, powtarzały: „To proste, wystarczy zapukać do sąsiadki, znaleźć 2–3 osoby, a one przyprowadza kolejne. Ludzie chcą robić coś pożytecznego”.
Strona internetowa projektu: www.csv.org.uk


CENTRUM INFORMACJI - PFLEGESTUETZPUNKTE BERLIN


Jednym z miejsc, które wydały mam się niezwykle ciekawe podczas wizyty studyjnej w Berlinie, było centrum informacji dla osób starszych w dzielnicy Kreuzberg. W punkcie informacyjnym na stałe pracują tylko dwie osoby oraz zespół wolontariuszy. Wskazują oni konkretne instytucje, ośrodki zdrowia czy ośrodki społeczne, do których, w zależności od charakteru problemu, osoby starsze i ich rodziny mogą zgłosić się po pomoc. Często po prostu wspierają psychicznie członków rodzin, którzy nie wiedzą, jak opiekować się bliską starszą osobą. Ważnym aspektem działalności centrum jest także prowadzenie kampanii społecznych. Podczas akcji osiedlowych informują mieszkańców Berlina o tym, czym jest demencja, co charakteryzuje tą chorobę i w jaki sposób można pomóc osobom z sąsiedztwa, które być może są nią dotknięte. W centrum organizowane są wieczory integracyjne dla osób z demencją, podczas których także ich najbliżsi mogą wymienić doświadczenia.
Strona internetowa punktu:
www.pf legestuetzpunkteberlin.de/unserestandorte/ pflegestuetzpunkte-in-friedrichshain-
kreuzberg


środa, 3 kwietnia 2013

SENIORZY W AKCJI POLITYCZNEJ

Ławki z oparciem w parkach, czytelne rozkłady jazdy autobusów, ale przede wszystkim zmiana myślenia o potrzebach i możliwościach osób starszych – to zadania realizowane przez rady seniorów, które jak grzyby po deszczu powstają w Polsce m.in. dzięki obchodom w 2012 europejskiego roku aktywności osób starszych i solidarności międzypokoleniowej. 

60 mln złotych obiecał przeznaczyć w ciągu 2012 i 2013 roku rząd na poprawę jakości i poziomu życia osób starszych dla godnego starzenia się poprzez aktywność społeczną. Osoby starsze mają już nie tylko kształcić się w uniwersytetach III wieku, ale także brać udział w podejmowaniu decyzji politycznych. 

- Jeszcze nigdy nie było takiego przyspieszenia w polityce na rzecz seniorów jak w 2012 roku. Rok „europejski” wygenerował środki i zobowiązania ze strony władz lokalnych i państwowych – mówi Małgorzata Stanowska, kierownik Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Lublinie. 

Seniorzy chcą mieć wpływ

Do końca 2012 roku powstało 27 rad seniorów i wciąż tworzą się kolejne. Nadal brakuje jednak dokładnego określenia w ustawie o samorządzie, w jaki sposób powinny powstawać rady oraz jaki jest zakres ich obowiązków. Stąd historia powstania każdej rady jest inna, ale założenie działania jedno - oddać głos osobom starszym.

- Ludzie starsi chcą mieć wpływ na zmianę rzeczywistości – mówi dr Paweł Kubicki z SGH w Warszawie, powołując się na badania belgijskie: - Gdy zmienia się ich otoczenie, pojawiają się nowe sklepy, parki, parkingi, osoby starsze czują się nieswojo. Poczucie bezpieczeństwa seniorów wzrasta, gdy mają świadomość, że mogą coś z tym zrobić. Poczucie bezpieczeństwa jest sprzężone z poczuciem sprawczości. Gdyby pojawili się chuligani, gdyby trzeba było postawić ławki etc. Rada seniorów w pierwszym okresie działania powinna wytworzyć taki stan: sprawczości i świadomości mieszkańców – przekonuje badacz.

„Halo, ktoś mnie wysłucha?”

Działalność rady seniorów opiera się na cotygodniowych dyżurach – w ogólnodostępnym punkcie w mieście i pod telefonem. Zwykle przychodzi jedna, dwie osoby i dzwoni kilkanaście. To tam powstają pomysły na działania doraźne, najpilniejsze. – Ludzie do nas dzwonili i przychodzili, narzekając na komunikację miejską. Namówiliśmy więc miasto do wyłożenia pieniędzy i przeprowadziliśmy szkolenia jak korzystać z biletomatów i bankomatów – mówi Walentyna Wnuk, inicjatorka wrocławskiej rady ds. seniorów. 

Po biletomatach, przyszedł czas na powiększenie czcionki rozkładów jazdy za przystankach autobusowych, aby były czytelne, a następnie na „białe ławeczki”. Czterdzieści siedem ławek postawiono z myślą o osobach starszych na wrocławskich cmentarzach, przy przychodniach, bibliotekach i innych newralgicznych dla seniorów miejscach. 

Przyjazne seniorom

W Lublinie z inicjatywy rady miejsca przyjazne seniorom otrzymują nagrodę i specjalną naklejkę na drzwi. W 2012 r. takie odznaczenie otrzymały kawiarnia, apteka, przychodnia, kwiaciarnia, a nawet bank. W ramach organizowanego dwa razy do roku konkursu w lokalnych mediach ma miejsce kampania informacyjna o potrzebie dostosowania miejsc odwiedzanych przez osoby w różnym wieku, do osób starszych. 

- Największym wyzwaniem są bariery architektoniczne. Długo nie zdawałam sobie sprawy, że 10-centymetrowy próg dla niektórych może być ogromną przeszkodą – mówi Małgorzata Stanowska, kierowniczka Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Lublinie i członkini rady seniorów. 

– Zwróciliśmy publicznie uwagę, że przy Deptaku Lubelskim, na długości co najmniej 2,5 km, nie ma gdzie usiąść. Gdy pokazano pierwsze projekty nowych przystanków autobusowych pozbawione ławek, kilku dziennikarzy zadzwoniło do nas po opinię. Teraz miasto już wie, że np. w odnawianym Ogrodzie Saskim nowe ławki muszą mieć oparcie. W parkach przydałyby się też tablice z pokazanymi ćwiczeniami do coraz popularniejszego nordic walking. Ale najważniejsze jest, aby tworzyć miejsca spotkań. Osoby starsze, mieszkające w swoich mieszkaniach, jeśli za czymś tęsknią, to za rozmową. Co szkodzi czytelni, aby na 2 godziny co tydzień zamieniła się w klub? – snuje plany Małgorzata Stanowska.

Przepis na radę 

We Wrocławiu spiritus movens seniorów była Walentyna Wnuk, wtedy kierowniczka Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Gdy oświadczyła prezydentowi miasta Rafałowi Dutkiewiczowi, że przydałoby się zaplecze do pracy z seniorami, ten ogłosił konkurs na członków rady. W gremium tym zasiada dziś 14 osób, głównie przedstawicieli organizacji pozarządowych, które działają na rzecz osób starszych.

Rada opiniuje projekty przedstawione jej przez prezydenta i w rzeczywistości jest od jego dobrej woli zależna. Póki życzliwy radzie Rafał Dutkiewicz pełni tę funkcję, nie ma się czego obawiać, choć i jego żaden przepis nie zobowiązuje do wprowadzania w życie zaleceń seniorów. Co się jednak stanie, gdy po wyborach samorządowych ktoś inny będzie rządził miastem?

O wiele większą moc sprawczą mają seniorzy w Poznaniu, gdzie radni-seniorzy biorą udział w pracach komisji rady miasta, mając równorzędny z samorządowcami głos. Tal duży wpływ seniorów wynika z faktu, że inicjatywa powołania rady seniorów powstała wśród radnych miejskich. Rada seniorów ma też silne umocowanie prawne, bo do jej rozwiązania potrzeba zgody całej rady, a nie tylko decyzji prezydenta.

Paweł Kubicki, polityk społeczny z SGH w Warszawie nazywa urzędnika inicjującego powstanie rady jej ojcem chrzestnym. - Rada mieszana, złożona zarówno z urzędników jak i przedstawicieli seniorów spoza urzędu wydaje się najbardziej realnym rozwiązaniem. Dzięki ojcowi chrzestnemu, urząd się angażuje i daje radzie zaplecze – miejsce na dyżury, telefon, jakąś szafę. Jednak urzędnicy powinni stanowić mniejszość rady – przestrzega.

Na podstawie badania przeprowadzonego na zlecenie m.st. Warszawy Paweł Kubicki ocenia, że nie ma sensu powoływać rady przy prezydencie w wielkich miastach. - W większości są to atrapy. Lepiej, aby powstawały one przy radach dzielnicowych, bliżej ludzi. Członkowie rady seniorów powinni chodzić na posiedzenia rady dzielnicy a przynajmniej posiedzenia tych komisji, które mogą ich dotyczyć. Powinni obserwować, zabierać głos, a następnie o tym informować przez blog, gazetkę etc. – zakreśla plan badacz.

Kto ma radzić?

Liczebność rad seniorów w Polsce waha się od pięciu członków ( tak jest w Lublinie) do blisko czterdziestu (jak w Częstochowie).
Praktycy wspólnie głoszą, że osób w radzie nie powinno być więcej niż kilkanaście oraz, że przynajmniej w części powinni ja tworzyć eksperci.  

- Jestem przeciwko wybieraniu członków rady według klucza partyjnego. To powinien być organ ekspercki, ze specjalistami od psychologii, edukacji, ekonomii, opieki medycznej, którzy mają dorobek naukowy i organizacyjny – mówi Walentyna Wnuk. 
Na pytanie, czy niekoniecznie muszą być seniorami, odpowiada: - Ekspert to już zazwyczaj senior.

Nie przyjmując takiego założenia Paweł Kubicki dostrzega niebezpieczeństwo w zapraszaniu do rady wyłącznie ekspertów, którzy przez brak czasu mogą jedynie konsultować projekty, nie wgryzając się w sprawy lokalne. 
- Z drugiej strony istnieje pokusa traktowania rady jako faktyczny głos seniorów, czym one nigdy nie będą. Siłą rzeczy nawet w najbardziej wolnych wyborach do rady, kandydatami będą przedstawiciele organizacji i stowarzyszeń już aktywnych, a więc śmietanka śmietanki – mówi Paweł Kubicki.

Radni i ich pomocnicy

Jak zatem włączyć seniorów do działalności rady? Model brytyjski pokazuje skuteczność tworzenia wokół rady szerszego kręgu zainteresowanych. Tacy pomocnicy powinni zapisać się na newsletter i zadeklarować pomoc w określonych dziedzinach lub liczbę godzin, które mogą bezpłatnie poświęcić na działalność społeczną. Zadaniem rady jest wtedy utrzymywać stały kontakt z tym kręgiem osób i na bieżąco go o wszystkim informować. 
- Mamy ogromny niewykorzystane potencjał. Ludzie starsi się zniechęcają, gdy w coś się angażują a potem nie widzą efektów. A wystarczy wysłać im list z podziękowaniem lub dostarczać co tydzień wiadomości w broszurze – radzi Kubicki i dodaje - Podstawowa zasada to nie lekceważyć.

Autorka tekstu: Hanna Nowicka

SIŁA TKWI W RÓŻNORODNOŚCI


O tym jak zwiększyć zaangażowanie osób starszych w działania społeczne, czym jest aktywne obywatelstwo i jak pobudzić aktywność seniorów mówi Tomasz Schimanek, ekspert Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce w rozmowie z Kingą Bartosiewicz.


Potrzeba walki z biernością seniorów została wyraźnie zaakcentowana w krajowym planie działania na rzecz Europejskiego Roku Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokoleniowej 2012. Wymienione w nim cele, służące poprawie aktywności osób starszych, obejmują m.in. aktywne zaangażowanie w życie społeczności lokalnych, działalność wolontariacką, integrację międzypokoleniową, promocję aktywnego uczestnictwa w sferze usług społecznych na rzecz innych osób starszych. Od czego najlepiej zacząć aktywizację seniorów?

T.Sch.: Pierwszą podstawową rzeczą jest aktywizacja zawodowa. Większość osób po 60-tym roku życia nie pracuje. Z badań prowadzonych przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce wynika, że osoby aktywne zawodowo są także aktywne społecznie, a bierność zawodowa nie idzie w parze aktywnością społeczną. Osoby dłużej aktywne zawodowo częściej także kontynuują te aktywność po zakończeniu kariery zawodowej w sferze społecznej. Stąd aktywizacja zawodowa jest działaniem profilaktycznym, które może wspomóc aktywność społeczną. Nie mówiąc już o tym, że brak pracy często jest przyczyną obniżenia dochodów osób starszych, jakości ich życia, także ich aktywności społecznej.

W jaki więc sposób pobudzać samą aktywność?

T.Sch.: To duże wyzwanie. Przede wszystkim trzeba dotrzeć do seniorów z dobrym przykładem. Z doświadczenia wiem, że dla wielu z nich, główną formą aktywności jest oglądanie telewizji. To wynika często z samotności i zamknięcia się w czterech ścianach mieszkania. Te osoby same nie wyjdą z tych czterech ścian, trzeba do nich wyjść aktywnie z konkretną ofertą i przekonać do bycia aktywnym. Najlepszym sposobem aktywizacji jest zachęta ze strony innych osób, najlepiej rówieśników. Poczta pantoflowa – sąsiadka, przyjaciółka, czy ktoś z rodziny, świetnie się w tej roli sprawdzają. Hamulce aktywności tkwią w głowie. Osoby starsze boją się nowych środowisk, nowych ludzi, wstydzą się, że sobie nie poradzą w nowych okolicznościach. Te obawy najskuteczniej potrafi rozwiać na przykład koleżanka, która powie: "Słuchaj, Zosia, nic się nie bój. Ja tam byłam, jest świetnie". 

Traktowanie rozwojowo własnego życia przez osoby starsze może być ważnym czynnikiem budującym zadowolenie z życia, a na pewno jest najlepszą profilaktyką gerontologiczną. Jak seniorzy mogą dbać o swój rozwój?

T.Sch.: Siła tkwi w różnorodności – im większa różnorodność oferty aktywności skierowanej do seniorów, tym większa grupa ich odbiorców. Seniorzy są bowiem zróżnicowaną grupą, każdy ma swoje indywidualne doświadczenia życiowe, zawodowe, pasje, umiejętności. Dla kogoś lepszą formą aktywności będą osiedlowe kluby seniorów, dla innych Uniwersytety Trzeciego Wieku (UTW), dla jeszcze innych stowarzyszenia działkowców. Oferta skierowana do osób starszych jest z reguły bogatsza w miastach niż na wsi, jednak w miastach jest także o wiele większe na nią zapotrzebowanie. Wydaje się więc, że wszędzie na razie potencjalne zapotrzebowanie na różne formy aktywności seniorów jest o wiele większe niż możliwości jego zaspokojenia. Te możliwości opierają się na tradycyjnych formach działania, takich jak organizacje zrzeszające emerytów, kombatantów czy kluby seniora. Ale od kilku lat powstają również nowe formy aktywności, sztandarowym ich przykładem są UTW, powstają również społeczne banki czasu osób starszych, rozwija się wolontariat, rozwijają projekty międzypokoleniowe.

Wśród obecnych podmiotów występujących z ofertą edukacyjną dla osób starszych znajdują się organizacje pozarządowe, podmioty samorządowe i sektor prywatny. Na szczególne wyróżnienie zasługują UTW, które aktualnie robią zawrotną karierę w Polsce. Walcząc z negatywnym stereotypem starości, przeciwstawiają się pasywnej starości, udowadniając zasadność idei uczenia się przez całe życie. Zdaje się, że nie ma obecnie lepszej oferty profilaktyki gerontologicznej.

No właśnie, a jak wygląda kwestia wolontariatu?

T.Sch: Jest co raz więcej seniorów wolontariuszy, ale rzeczywiście przybywa ich bardzo powoli. Niełatwo bowiem przekonywać osoby starsze do wolontariatu. Samo pojęcie wolontariatu nie jest popularne wśród osób starszych. Albo go nie znają, albo kojarzą wolontariat z nie do końca dobrowolnymi pracami społecznymi z okresu Polski Ludowej. Ci, którzy znają to pojęcie bardzo często utożsamiają je z wielkim wyrzeczeniem, z poświęceniem się na rzecz innych, często chorych czy upośledzonych. Dlatego chcąc zachęcać seniorów do wolontariatu trzeba pokazywać na czym on polega i że ma różne barwy. Każdy ma jakiś talent, doświadczenie i wiedzę, którymi może podzielić się z innymi, każdy może być wolontariuszem bez konieczności wyrzekania się swojego życia rodzinnego czy innych aktywności społecznych lub zawodowych.
Ograniczeniem rozwoju wolontariatu wśród osób starszych jest również niechętny z reguły stosunek do seniorów jako wolontariuszy ze strony działających organizacji pozarządowych. Z reguły zrzeszają one młodych ludzi, którzy obawiają się barier komunikacyjnych i mentalnościowych w relacjach z seniorami. Druga kwestia to kompetencje, np. dotyczące obsługi komputera czy Internetu. Trzecia kwestia to autorytet.
  
Ma Pan na myśli gasnący autorytet osób starszych?

T.Sch.: Osoby starsze w naszym społeczeństwie w dużej mierze utraciły autorytet, swoją dotychczasową rolę. Jeszcze do niedawna ludzie żyli w świecie, w którym normą była stabilność, a jednym z jej podstawowych przejawów była naturalna sztafeta pokoleń. Starsi uczyli młodszych. Przekazywali im wiedzę niezbędną zarówno do pracy jak i życia w społeczeństwie. Autorytet osoby starszej opierał się w dużym stopniu właśnie na tym, że była ona źródłem bezcennej wiedzy życiowej, której nie można było znaleźć gdzie indziej. Ostatnie dwadzieścia lat wiele zmieniło w tym względzie. Z jednej strony młodzi mają dostęp do tak potężnego źródła wiedzy, jakim jest Internet, z drugiej duża część seniorów w tym wirtualnym świecie nie bierze udziału. Seniorzy wypadają na margines społeczeństwa, do czego także przyczynia się ich bierność społeczna i zawodowa. Wszyscy, także sami seniorzy, musimy odbudować szacunek dla osób starszych w społeczeństwie.
  
Uczestnictwo w życiu społecznym osób starszych jest jedną z form ich aktywizacji. Trzeba więc dołożyć wszelkich starań, aby społeczności dążyły do włączenia tych osób w działania lokalne. Jak jeszcze pobudzać do działania seniorów?

T.Sch.: Trzeba, o czym już wspominałem, promować i zachęcać do różnych form aktywności. UTW są jedną z nich, ale oferta dla seniorów nie może i nie powinna się do nich ograniczać.  Uniwersytety przywędrowały do Polski z Francji, która jest ich ojczyzną. Pierwszy UTW powstał w Polsce na początku lat 70. minionego wielu w Warszawie. Ale prawdziwy boom UTW przeżywają w ostatnich kilku latach, do czego przyczyniło się m.in. wsparcie Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Jest ich już obecnie ponad czterysta w całym kraju. Ale jest to forma specyficzna, oparta przede wszystkim na samokształceniu. Inny model, oparty na wzajemnym świadczeniu drobnych usług, realizują społeczne banki czasu, które wciąż czekają na swój wielki czas.
W mniejszych społecznościach niezwykle aktywne są organizacje zrzeszające seniorów chorych na określoną chorobę, na przykład diabetyków czy chorych na chorobę Parkinsona. Oferują nie tylko wsparcie dla tych osób, ale także starają się je aktywizować i integrować ze społecznością lokalną. Są koła emerytów, rencistów, kombatantów, kluby seniora, stowarzyszenia lokalne, grupy nieformalne.
Bardzo ważną rolę w pobudzaniu aktywności osób starszych mogą odegrać instytucje publiczne, oferując nie tylko swoją przestrzeń, ale także różnego rodzaju pomysły na aktywność osób starszych. Przykładem mogą być coraz aktywniejsze biblioteki, m.in. dzięki wsparciu Programu Rozwoju Bibliotek oferujące na przykład kursy czy kawiarenki internetowe dla seniorów, domy kultury, a także spółdzielnie mieszkaniowe, które prowadzą osiedlowe kluby seniora. Okazuje się czasami, że w społeczności lokalnej jest dużo takich organizacji czy instytucji z ofertą aktywności seniorów, ale po pierwsze nie potrafią one aktywnie dotrzeć i zainteresować tą ofertą osób starszych, po drugie rzadko ze sobą współpracują, a współpraca jest sposobem na zwiększenie siły oddziaływania.

Czy w takiej sytuacji Rady Seniorów mogłyby się sprawdzić?

T.Sch.: Tak, takie rady mogłyby sprzyjać rozwojowi współpracy oraz wzmocnieniu oferty skierowanej do osób starszych. Warto zastrzec, że nie jest prawdziwa rozpowszechniana opinia iż w obowiązującym stanie prawnym nie można takich rad tworzyć. Wzięła się ona stąd, że w ustawie o samorządzie gminny zapisana jest możliwość tworzenia przez samorządy rad młodzieżowych, nie ma natomiast mowy o radach seniorów. Rady seniorów jako organy konsultacyjno-doradcze władz wykonawczych samorządów gminnych czyli wójtów, burmistrzów czy prezydentów mogą być tworzone, o ile taka jest wola tych władz. Dowodem na to, jest co najmniej kilkanaście gmin, gdzie takie rady funkcjonują. Powstały one zresztą najczęściej pod wpływem aktywności i zachęty ze strony organizacji seniorskich. Oczywiście ich rola będzie rosła wraz z nabieraniem doświadczeń, ale już w tej chwili starają się one wpływać na działania samorządów skierowane do osób starszych, a także promować aktywność społeczną seniorów.
Są już także przykłady tworzenia takich rad na szczeblu powiatu, a także przymiarki do stworzenia takich rad na poziomie województwa, w Kielcach i Olsztynie. W warmińsko-mazurskim funkcjonuje na razie chyba jedyny w Polsce wojewódzki program na rzecz osób starszych, działa tam również rzecznik praw osób starszych. Im więcej powstawać będzie rad osób starszych, tym ich rola i znaczenie będą rosnąć.
  
Jakie inne działania pozytywnie wpływają na aktywizację osób starszych?

T.Sch.: Takie, które służą budowaniu szacunku do osób starszych, o którego braku wspominałem. Bardzo cenne są projekty budujące dialog i większe zrozumienie między pokoleniami. Jest ich coraz więcej, także dzięki wsparciu Programu „Seniorzy w Akcji”. Szczególne cenne są te działania, które są naturalne, wynikają z prawdziwych potrzeb i możliwości starszych i młodszych, a nie powielają utarte schematy: seniorzy uczą młodych gotować, a młodzi seniorów korzystać z komputera. Oczywiście tam, gdzie są takie potrzeby, jest to przydatne, ale wzajemne relacje się do tego nie ograniczają. Stąd takie projekty, jak wspólne kajakowanie, wspólny teatr czy wspólne organizowanie swojej przestrzeni (bloku, osiedla, wsi, dzielnicy) warto promować i pokazywać w jak różnych sferach młodzi mogą współdziałać ze starszymi.

Warto przy tej okazji wspomnieć o Komisji Ekspertów ds. Osób Starszych przy Rzeczniku Praw Obywatelskich, która stara się zachęcać i wspierać panią Rzecznik w podejmowaniu działań służących aktywizacji seniorów. Bardzo liczę na efekty planowanej na przyszły rok kampanii społecznej pod patronatem Rzecznika, która może przyczynić się do promowania aktywności osób starszych i odbudowywania ich społecznej wartości.
Liczę także, że pozytywne efekty przyniosą działania podjęte przez rząd, mam tu na myśli przede wszystkim Rządowy Program na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych, choć na razie były one nieco rozproszone.


Tomasz Schimanek – działacz społeczny. W pierwszej połowie lat 90. zaangażował się w działalność trzeciego sektora. Pracował przy programach pomocowych kierowanych do organizacji pozarządowych i prowadzonych m.in. w ramach Phare. Był członkiem redakcji pism "Asocjacje" i "Dziękuję", członkiem zarządu Stowarzyszenie na rzecz Forum Inicjatyw Pozarządowych oraz Stowarzyszenia Asocjacje. W latach 1998–1999 wchodził w skład zespołu doradczego przy pełnomocniku premiera ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi. Jest współpracownikiem Instytutu Spraw Publicznych zajmuje się działalnością szkoleniową i doradczą. Był wśród założycieli Forum Darczyńców w Polsce, jest również ekspertem Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce. W 2011 prezydent Bronisław Komorowski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. 

CHCIAŁAM, ŻEBY COŚ SIĘ ZMIENIŁO

W ramach konkursu „Seniorzy w akcji” Hanna Sienkiewicz zainicjowała w Łapiczach na Podlasiu spotkania z tamtejszymi kobietami wokół rękodzieła. O genezie i rozwoju projektu, o pobudkach działań oraz o zderzeniu się z tamtejszą rzeczywistością opowiada Agnieszce Wojciechowicz.
Co Panią skłoniło, żeby zorganizować pierwsze spotkania? Od czego to wszystko się zaczęło?

H.S. Wyniosłam się z Warszawy i zaczęłam życie od początku. Chciałam poznać nowych ludzi, wejść w nowe środowisko. Po za tym zawsze we mnie drzemała, od najmłodszych lat, taka pasja „społecznikowska”. Sprawia mi ogromną satysfakcję kiedy widzę, że coś się zmienia. Doszłam do wniosku, że chcę coś robić. Kiedyś zajmowałam się rękodziełem i lubiłam to. W ramach budowania sobie nowego życia zaczęłam uczęszczać na różne zajęcia rękodzielnicze. Tym samym poznawać nowych ludzi . Doszłam do wniosku, że fajnie byłoby zorganizować takie spotkania wokół rękodzieła u siebie. Pierwszą osobą, którą poznałam bliżej była tutejsza bibliotekarka. Przez nią poznałam kolejną osobę leśniczynę - zaprosiłam je i parę innych osób.  I tak narodziła się idea pierwszego spotkania, które przypadło na czas Zaduszek. Nie wiedziałam czy ktoś przyjdzie, czy nie.
Na to pierwsze spotkanie całą drogę do mojego domu ozdobiłam świecami, żeby było ładnie, inaczej. Dużo nas nie było, ale był to bardzo udany, sympatyczny wieczór. Jedna przygotowała coś o tradycji żydowskiej, druga o Indiach.... To był wieczór, który utkwił w nas. Padła propozycja, abyśmy się  spotkały kolejny raz. Rękodzieło stało się osnową dalszych spotkań.  

Jak to się stało, że  wzięła Pani  udział w programie „Seniorzy w akcji”?

H.S. Spotykałyśmy się od ośmiu miesięcy. Początkowo korzystałam z pomocy moich warszawskich koleżanek. Jedna z nich poprowadziła warsztaty z szycia patchworku, druga z decoupage’u. Jedna z uczestniczek naszych spotkań słyszała o Towarzystwie Inicjatyw Twórczych „ę” i o programie „Seniorzy w akcji”. Postanowiłam spróbować wziąć udział w konkursie. Zajrzałam na stronę i zobaczyłam, że wszystko jest wytłumaczone w sposób jasny i przyjazny. Na wiosnę otrzymałam decyzję, że projekt przechodzi dalej oraz zaproszenie na warsztaty.

Jaka jest Wasza grupa ? Uczestniczki są w różnym wieku, z różnych środowisk, więc jak się udało zbudować grupę mimo tych różnic?

H.S. Dziewczyny są bardzo różne, to fakt. Mam dwie „dredziary” o wielkim sercu. Jest fryzjerka pełna pomysłów, która kończy w tej chwili studia projektowania architektury przestrzennej, przychodzi ze swoją córką i mamą. Jedna ze starszych pań zawsze dopieszcza nas domowym pasztetem. Druga zawsze poraża mnie trafnością swoich spostrzeżeń. Mamy też dwie starsze nauczycielki i jedną dziewczynę, która przychodzi również ze swoją córką i piecze dla nas chleb na zakwasie. Dzięki temu nasze spotkania pachną domem. Najstarsza z nas ma 65 lat, między nami jest duża różnica wieku, której nie odczuwamy. Zacierają się granice. Nikt nie zakłada żadnych masek, jesteśmy otwarte na nowe i na siebie. Naszą mocą jest właśnie różnorodność.

Jak osoby z różnych środowisk dogadują się w tej grupie?

H.S. Różnice staramy się zostawić na zewnątrz. Jesteśmy tu i teraz, w tej przestrzeni, w tej grupie osób. Nie ma lepszej lub gorszej. Jesteśmy takie, jakie jesteśmy. Nasz projekt odwiedziły dziewczęta z sieci Latających Animatorów Kultury. Zajęcia z nimi pokazały nam coś, o czym nie miałyśmy pojęcia – jako grupa mamy własne reguły, według których pracujemy i działamy. Pierwsza z nich to dobrowolność. Nie ma przymusu obecności na każdym spotkaniu. Te, które mogą, uczestniczą. Są też panie, które odchodzą, a później wracają. Na spotkania przychodzimy z założenia w dobrym nastroju, z otwartością na nowe doświadczenia do naszej, bezpiecznej i już oswojonej przestrzeni. Jeśli któraś potrzebuje wyciszenia albo wsparcia, to tutaj to dostanie. I to jest istotne dla nas.

Jak wyglądają Wasze spotkania?

H.S. Przed rozpoczęciem każdego spotkania mamy część animacyjną po to, aby lepiej się poznać, poznać swoje potrzeby. Podczas jednej z rozmów pojawił się temat adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Poglądy bardzo się różniły. Były zwolenniczki tradycyjnego wychowania, a jednocześnie padło zdanie:  „Dlaczego nie pozwolić parom homoseksualnym na adopcję dzieci? Jeśli dostaną tam miłość i dom”.
Wtedy pomyślałam, że takie rozmowy mają sens. Dzięki tym spotkaniom konfrontujemy swój światopogląd, uczestniczki na tyle czują się bezpiecznie, że mówią co myślą naprawdę. Każda z nas ma swoje poglądy, a tu jest przestrzeń, aby się  nimi podzielić. Ja też uczę się pokory.

Jak projekt został przyjęty przez ludzi z okolic?

H.S. Ludzie byli zaciekawieni, ale jednocześnie się bali. Kiedy niektóre panie pokonały swój strach przed nowym okazało się, że te spotkania są dla nich na tyle ważne, że nie opuściły żadnego. Ogólnie jest zainteresowanie i pozytywny ferment. Coś się dzieje.

Co sprawia trudność w projekcie?

H.S. Dotarcie do pań z małych wiosek. Trudność sprawiało pokonanie bariery mentalnej i całkiem przyziemnej, jak komunikacja. Drogi zimą są trudne do pokonania, do Łapicz nie dochodzi żaden autobus. Dotarcie na spotkanie jest wyzwaniem. Pierwotnie zakładałam, że uda się pozyskać panie głównie z małych okolicznych wsi, ale niestety to się nie udało.

Co się wydarzy na zakończenie projektu, czyli w czerwcu ?

H.S. Do tej pory spotkania odbywały się u mnie w domu. Zakończeniem projektu będzie wyjście w przestrzeń Krynek – miasta koło którego mieszkam. Chcemy spotkać się z  społecznością miasteczka. Przygotowujemy się również do Sabantui w Kruszynianach – tatarskiego święta. Na tą okazję przygotujemy małe stoisko, gdzie pokażemy wykonane przez nas prace. Na zakończeniu projektu planujemy zorganizować „Targ Kreatywności” w Krynkach. Mieszkańcy będą mieli okazję wziąć udział w naszych zajęciach, popróbować swych sił w rękodziele. Zaprosimy także Animatorki z Białegostoku, które również biorą udział w programie „Seniorzy w akcji”. Panie z Akademii 50 Plus pokażą, że nie tylko młodzi tańczą flamenco i taniec brzucha.

Jakie są Wasze dalsze plany po zakończeniu projektu ?

H.S. Chcemy kontynuować działania, nauczyć się robienia walonek – butów z filcu. Jeden z mieszkańców Krynek jeszcze to potrafi. Połączyć tę wiedzę z nowoczesnym wzornictwem. Ruszyć z warsztatem wikliniarskim. Myślimy też o warsztatach zielarskich.  Część pań z naszej grupy ma wiedzę o wykorzystaniu ziół we krwi. Będziemy je zbierać i suszyć. Może uda nam się szyć i haftować torebeczki z ziołami. Cenimy ogromną wartość rękodzieła. Obserwujemy potrzebę powrotu do tych technik. W końcu nie wszystko musi być zautomatyzowane. Tyle rzeczy można własnoręcznie zrobić i to wcale nie jest takie trudne. Przy tym jest jeszcze ogromna satysfakcja i radość, bo może to, co zrobiłam jest krzywe, może nie jest ładne, ale zrobiłam to sama.

Co na obecny moment sprawia Pani największą satysfakcję? 

H.S. Chciałam spotkania z ludźmi i żeby coś się zmieniło. I ta zmiana się dokonuje na różnych poziomach.

Hanna Sienkiewicz  - z wykształcenia magister filologii polskiej, „kobieta wielu zawodów” (pracowała jako nauczycielka, agentka nieruchomości), przez wiele lat uczestniczyła w spotkaniach z Tańcami w Kręgu, angażując się w organizowanie letnich obozów. Przeniosła się z Warszawy na wieś -  obecnie prowadzi agroturystykę i próbuje integrować mieszkańców. Wróciła też do swoich młodzieńczych pasji – rękodzieła.
W ramach projektu „Seniorzy w akcji” organizuje międzypokoleniowe spotkania kobiet. Podczas warsztatów uczestniczki wymieniają się swoimi umiejętnościami z zakresu rękodzieła. Podczas targowiska w Krynkach pokażą mieszkańcom swoje prace i pasje.