środa, 8 stycznia 2014

SYNERGIA POKOLEŃ

Szukaliśmy ludzi, którzy są skłonni spojrzeć szerzej na swoje rękodzieło, wyjść poza odtworzenie tradycyjnego rzemiosła, szukać inspiracji we współczesnym świecie, podpatrywać, co się dzieje w designie.

Z Lucyną Formelą z Gdańskiego Inkubatora Przedsiębiorczości Starter, twórczynią i koordynatorką przedsięwzięcia 100palców rozmawia Agnieszka Wójcińska. 

- Pojawiliście się na ostatniej edycji warszawskiego festiwalu designu „Przetwory”. Czym jest 100palców?
- Marką twórców w wieku 50+ zajmujących się designerskim rękodziełem.  Dla tej marki stworzyliśmy internetową platformę sprzedażową działającą pod nazwą 100palców.

- Kiedy myślę „design” kojarzą mi się młodzi ludzie. Tymczasem 100palców, jak sama powiedziałaś, to seniorzy. Masz poczucie, że design i rękodzieło można połączyć z sukcesem?
- Tak, chociaż to bardzo trudne. Niezwykle ważny jest odpowiedni dobór uczestników. Przyjęliśmy do projektu piętnaście osób zajmujących się rękodziełem, wszystkie powyżej pięćdziesiątki i bezrobotne. Taki był wymóg, bo realizujemy projekt wspólnie z Powiatowym Urzędem Pracy w Gdańsku. Przez kilka miesięcy każdy z uczestników pracował z projektantami, przechodził szkolenia kreatywno-designerskie, biznesowe, w tym informatyczne, ponieważ musi sprzedawać przez internet, używać maila. Od września ubiegłego roku wszyscy prowadzą działalność gospodarczą.

 http://mariidom.100palcow.com/?route=product/product&product_id=57

- Jak rekrutowaliście uczestników?
- Zgłosiło się pięćdziesiąt osób, które spełniały kryteria formalne. Spośród nich projektanci, z którymi współpracujemy, wybrali najlepszych twórców rękodzieła. Na tym etapie ważne były prace wykonywane przez kandydatów, ich jakość, indywidualny rys, ale także otwartość i ciekawość ich autorów. W czasie rekrutacji trafiliśmy na osoby, które doprowadziły do perfekcji swoje produkty i wyraźnie komunikowały, że nie pozwolą na jakiekolwiek zmiany i ingerencje. My szukaliśmy ludzi gotowych się rozwijać, spojrzeć szerzej na swoje rękodzieło, wyjść poza odtworzenie tradycyjnego rzemiosła, szukać inspiracji we współczesnym świecie, podpatrywać to, co się dzieje w designie.

- Podasz przykład takiej otwartości na design w waszej grupie?
- Mamy panią, która przyszła do nas z tym, że robi na drutach. Współpraca z projektantką, zastanawianie się, jak to dostosować do dzisiejszego świata, doprowadziło do tego, że teraz dzierga krawaty z motywem łosi czy rowerów albo pokrowce na tablety, takie pod hipsterów. Jedna z naszych uczestniczek przyniosła na rekrutację lampy wytwarzane z masy papierowej. To się nie zmieniło, ale już podczas rekrutacji mówiła, że widzi, że niektóre z jej produktów mają zbyt dużo zdobień, że chce dążyć do większej prostoty. Na pewno współpraca z projektantką pomogła stworzyć jej serię nowoczesnych produktów. Inna, przez wiele lat pracowała w zakładach jubilerskich i wytwarzała produkty zgodnie z oczekiwaniami właścicieli. Teraz niezwykłą radość sprawia jej fakt, że może tworzyć autorską biżuterię, którą celnie nazywa „nieoczywistą”. Bardzo zależy nam na współpracy z osobami, które chcą poszukiwać i się rozwijać.

- A kim są uczestnicy waszego projektu tak bardziej prywatnie?
- W większości przypadków to osoby, które są już dziadkami. Dzięki doświadczeniu bycia babcią jedna z pań robi na drutach ubranka dla dzieci, które nie uwierają, bo nie mają szwów, a ścieg jest prowadzony tak, by przy zakładaniu sweterka rozciągał się w odpowiednim kierunku i nie wykręcał dziecku rączek. Pani Lucyna pamięta, że nie mogła kupić swoim wnukom ubrań z naturalnych materiałów, w związku z czym jej produkty są wykonane wyłącznie z wysokiej jakości wełny merynosa albo z jedwabiu. Inna uczestniczka podkreśla, że udział w projekcie zakończył w jej życiu trudny etap po śmieci męża. Wszyscy nasi twórcy byli osobami bezrobotnymi, niektórzy od lat. Możliwość ponownego wejścia na rynek pracy, prowadzenie działalności przez internet dało im dużo energii i wiary w swoje możliwości.
 http://eblonko.100palcow.com/?route=product/product&product_id=57

- Będą kolejni?
- Zdajemy sobie sprawę, że nasza marka musi być zasilana nowymi osobami. Mamy kilka scenariuszy jej rozwoju. Po zakończeniu realizacji projektu z końcem tego roku chcielibyśmy otworzyć platformę 100palców na nowe osoby, już teraz mamy liczne sygnały od tych, którzy chcieliby z nami współpracować. Możemy też powielić projekt we współpracy z powiatowymi urzędami pracy - jego uczestnicy dołączyliby do marki, którą zdążyliśmy wypracować. Mamy jeszcze kilka pomysłów na jej rozwój, za kilka miesięcy podejmiemy decyzje w tej sprawie.

- Kim są projektanci, z którymi współpracowali seniorzy ze100palców?
- Trzy młode designerki, Megi Malinowska i Marta Flisykowska z Gdańska oraz Justyna Apolinarzak z Łodzi. Wybieraliśmy je bardzo starannie. Musiały mieć odpowiednie portfolio z własnymi realizacjami, ale ważne było też, na ile są otwarte, potrafią dzielić się wiedzą i mentorować osoby starsze, które w znaczącej części nie miały przedtem do czynienia z designem, a niektóre nie potrafiły wymówić tego słowa.

- Na czym polegała praca projektantek z uczestnikami?
- Odbyły się jedne wspólne zajęcia, a potem prowadziły indywidualne doradztwo. Dyskutowały z uczestnikami wizję tego, co chcą robić, w niektórych przypadkach sporo czasu poświęciły na poszukiwanie inspiracji w pracach innych designerów, pokazywanie nowych technik. Ale niczego im nie narzucały, ostateczne pomysły na produkty należały do seniorów w projekcie. Zdarzały się cudowne transformacje.

- Na przykład?
- Jedna z uczestniczek, gdy do nas przyszła, szyła zwyczajne fartuszki kuchenne. We współpracy z projektantką zaczęła się zastanawiać, czy jest to rzeczywiście najlepszy produkt i jakiego rękodzieła brakuje na rynku. A ponieważ, jako właścicielka dwóch ogarów polskich, od lat nie mogła zdobyć porządnych legowisk dla swoich psów, zrodził się pomysł na psie kanapy z giętego drewna z tapicerką. Dopracowywała go pod okiem projektantki, aż powstał, moim zdaniem, bardzo ciekawy produkt.

-Skąd w ogóle pomysł na ten projekt?
- Inspiracją byli Szwajcarzy z Senior Design Factory. Dwójka młodych projektantów współpracuje z emerytami, często w mocno zaawansowanym wieku. Razem tworzą bardzo różne przedmioty. Idea połączenia robótek ręcznych, którymi wiele osób wciąż się zajmuje, z designem, wydała nam się fascynująca. Dla emerytów to z pewnością piękny pomysł na starość. W szwajcarskiej inicjatywie bardzo ważny jest aspekt społeczny, to, że ci starsi ludzie się spotykają, mają swoją kawiarenkę. W naszym projekcie ma on mniejsze znaczenie, ale widzę, że uczestnicy się wspierają, potworzyły się przyjaźnie. My chcieliśmy stworzyć przede wszystkim model biznesowy, dający naszym uczestnikom miejsce pracy i możliwość zarabiania na swoim hobby. W projekcie szwajcarskim zainspirowała nas też wspólna marka.

- Czemu jest taka ważna?
- Uczestnicy projektu mogą sprzedawać swoje wyroby samodzielnie, ale uznaliśmy, że będzie im dużo łatwiej wypromować się i utrzymać, jeśli będą działać pod jedną silną marką designarskiego rękodzieła twórców w wieku 50+. Wiadomo, że marki nie buduje się w miesiąc, a żeby ją wypromować potrzeba pieniędzy, przemyślanej strategii, konsekwencji. Teraz nad tym pracujemy i czas pokaże, na ile nam się to uda. Na razie staramy się, żeby nasza marka była obecna w mediach, żeby o niej mówiono, żeby była widoczna - stąd nasza obecność na „Przetworach”. Mieliśmy też przed Świętami stoisko w Galerii Bałtyckiej, największym gdańskim centrum handlowym, gdzie uczestnicy 100palców wystawiali swoje produkty. Dbamy o to, żeby 100palcówmiało charakter, nie trąciło kiczem, co oznacza, że uczestnicy nie mogą wstawiać do sklepu każdego przedmiotu, który stworzą i uznają za udany. Platforma 100palców jest jednak jednym z wielu kanałów dystrybucji, każdy twórca może i powinien poszukiwać innych możliwości sprzedaży swoich produktów. 
 http://babasia.100palcow.com/?route=product/product&product_id=53

- A nazwa 100palców?
- Jej powstanie to był długi proces. Na początku dokonaliśmy analizy, jakie są nasze wartości, co chcemy komunikować. Pytaliśmy o zdanie także naszych uczestników, którzy zaproponowali „Baby z rodzynkami”, bo w projekcie było dwanaście pań i trzech panów. Bardzo wdzięcznie, ale zależało nam, żeby promować markę także zagranicą, na rynkach Unii Europejskiej, a taka nazwa by się nam w tym nie przysłużyła.  Osobiście uważałam też, że nazwa nie powinna być anglojęzyczna, choćby dlatego, że nasi uczestnicy w większości nie znają tego języka, więc wydawało mi się to w sprzeczności z nimi. Ostatecznie stanęło na 100palcach, które są stosunkowo łatwe do wymówienia dla obcokrajowca, setka kojarzy się z wielością, a palce nawiązują do rękodzieła, niepowtarzalności i ludzkiego charakteru tworzonych produktów.

-Jak wasza platforma sprawdza się w praktyce?
- Jeśli chodzi o sprzedaż, wygląda to różnie. Są twórcy, których produkty budzą spore zainteresowanie, mają sprzedaż. Niektóre osoby nie sprzedają lub sprzedają mało, a to rodzi frustrację. Ale musimy pamiętać, że nasza platforma działa dopiero od trzech miesięcy, a praca nad wykreowaniem rozpoznawalnej marki wymaga znacznie dłuższego czasu.

- A ceny? Na pierwszy rzut oka wydały mi się dość wysokie.
- Nie ingerowaliśmy w nie.  Uczestnicy projektu mieli doradców biznesowych, ale to ich produkt i ich decyzja. Te przedmioty są dosyć drogie, ale wykonane są ręcznie, prawie wszystkie z wysokiej jakości, naturalnych materiałów. Oprócz ich wartości w cenę powinien być wliczony czas wykonania danego produktu, koszty mediów (np. w przypadku wypalania ceramiki wysoki koszt energii elektrycznej), a także stałe opłaty, takie jak ZUS. Po pierwszych kilku miesiącach sprzedaży niektóre osoby dostrzegły, że muszą popracować nad ceną. Weźmy na przykład ceramikę pani Uli. Drogie misy i patery sprzedają się w znacznie mniejszej ilości niż naszyjniki, a to właśnie te ostatnie stanowią główne źródło przychodu firmy Klee. Albo dziergany krawat w łosie. Uważam, że jest genialny. Na „Przetworach” wzbudził ogólny zachwyt, ale sprzedaż jest niewielka, bo jest drogi. Potencjalni nabywcy nie mają świadomości, że jego wykonanie zabiera co najmniej 12 godzin pracy, a cena nie może być niższa, bo spowodowałoby to, że godzina pracy twórcy oscylowałaby w granicach 3-5 zł. Dlatego na szkoleniach uczulaliśmy uczestników, że obok produktów wymagających dużego nakładu pracy czy materiałów, powinni mieć też takie, które są mniej pracochłonne i tańsze. Pani Ewa, autorka krawatów, robi także czapki, które dzierga się wielokrotnie krócej, więc mogą być tańsze, i nimi rekompensuje niską sprzedaż produktów droższych. Trzeba też brać pod uwagę, że chociaż krawat w łosie nie ma imponującej sprzedaży, ma ogromne znaczenie marketingowe, bo przyciągnął na stronę sklepu jego autorki wiele osób. Zdajemy sobie sprawę, że rękodzieło w Polsce nie sprzedaje się łatwo, bo wciąż jesteśmy dość ubogim społeczeństwem. Dlatego od początku wiedzieliśmy, że będziemy promować naszą markę zagranicą. W grudniu Michał Andrysiak, znany trójmiejski fotograf, wykonał autorską sesję naszych uczestników i ich produktów, którą chcemy pokazać w zagranicznej prasie. 
 http://manufaktorka.100palcow.com/?route=product/product&product_id=57

- Na „Przetworach” uczestnicy 100palców brali udział w warsztatach międzypokoleniowych. Co w sferze designu wnosi zetknięcie młodych i starszych?
- Przede wszystkim warsztat rękodzielniczy osób starszych jest często nieznany młodym, nawet projektantom. Załóżmy, że mamy w projekcie osobę, która przez całe życie pracowała przy produkcji obuwia. Dzisiaj jest doskonałym rzemieślnikiem. Młody projektant, który chciałby robić buty, najprawdopodobniej nie poradziłby sobie z tym zadaniem bez wiedzy dotyczącej procesu wytwórczego, którą posiada taki doświadczony rzemieślnik. Razem są w stanie stworzyć coś niesamowitego, co żadnemu z nich nie udałoby się w pojedynkę. Starsi mają też doświadczenie, jak choćby pani Lucyna, która jest babcią i wie, co jest ważne w ubrankach dla dzieci.  A co wnoszą młodzi - inspirację, szerszy kontekst, design. Taka synergia pokoleń.

- Oferujecie lampy, ceramikę, biżuterię, ubranka dla dzieci, kanapy dla psów. Kto jest potencjalnym klientem waszej marki?
- Ludzie w różnym wieku, raczej średnio zamożni i zamożni, częściej mieszkańcy większych aglomeracji i osoby, które cenią rzeczy unikatowe, rękodzieło.

- Wierzysz, że te rzeczy porządnie wykonane z dobrych materiałów mogą rywalizować z przysłowiową tanią chińszczyzną?
- W Galerii Bałtyckiej podszedł do naszego stoiska młody człowiek, dobrze ubrany, z imponującymi tatuażami na całym ciele. Zapytał, czy dostałby na siebie sweter z prawdziwej wełny, bo niczego takiego w galerii nie znalazł. Zdaję sobie sprawę, że nasz odbiorca nie jest masowym klientem, że należy do wąskiej grupy, ale on istnieje i naszym zadaniem jest dotarcie do niego. To największe wyzwanie, jakie stoi przed nami w tej chwili.

Strona sklepu:  www.100palcow.com

1 komentarze:

Agata Borowska pisze...

Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

Prześlij komentarz