czwartek, 30 sierpnia 2012

BIURO PRZYJAZNE SENIOROM – JAK TO SIĘ ROBI W AMERYCE?

tekst: Maja Gawrońska

Amerykanie żartują, że jeszcze dekadę temu, gdy pracownik dostawał od kolegów z biura tort na 65 urodziny, oznaczało to, że niedługo zobaczą, jak pakuje swoje papiery i żegna wszystkich przed emeryturą. Dzisiaj zdmuchuje świeczki i cały szczęśliwy wraca do swojego stanowiska pracy. Coraz częściej zaprojektowanego tak, żeby mógł tam efektywnie realizować się zawodowo jeszcze przynajmniej przez dekadę albo i dwie.

Niektórzy seniorzy nie mogą sobie pozwolić na to, żeby odejść na emeryturę (wielu straciło oszczędności podczas ostatniej recesji), a część Amerykanów po prostu nie ma ochoty tego robić. 60-latkowie, 70-latkowie, a nawet 80-latkowie chcą być aktywni, też zawodowo. Jeśli mogą, decydują się pozostać na swoich posadach albo pracują w niepełnym wymiarze godzin, często jako mentorzy wspomagający doświadczeniem młodszych współpracowników. Inni angażują się społecznie, albo szukają łatwiejszej niż dotychczas pracy na pół etatu.
fot. Glimakra, projekt: Bertil Harstrom
Pracodawcy coraz rzadziej traktują kapitał ludzki z grupy 60+ jak produkt drugiej kategorii. Według amerykańskiego Departamentu Pracy, przez ostatnie trzydzieści lat liczba zatrudnionych po 65 roku życia zwiększyła się dwukrotnie, a według różnych prognoz niedługo będą oni stanowić nawet do 10% wszystkich pracowników. Pracodawcy starają się umożliwić im jak największą efektywność, a przede wszystkim powstrzymać ich przed odejściem do konkurencji. Jedną z broni jaką dysponują jest przyjazna osobom starszym architektura i design - dostosowanie miejsca pracy do potrzeb starszego pracownika.

Jednym z pionierów tego podejścia jest amerykańska sieć drogerii CVS. Gdy niecałe 10 lat temu ruszyła z programem Mature Workers (Dojrzali Pracownicy), mniej niż siedem procent zatrudnionych przekroczyło 50 rok życia. Dzisiaj jedna piąta to osoby 50+, w tym aż siedem procent to 90-latkowie. Firma, oprócz elastycznych warunków pracy (dowolne godziny albo program podróżniczy Snowbird, w ramach którego seniorzy mogą pracować w sklepach w różnych częściach kraju i spędzać zimy w cieplejszym klimacie), zdecydowała się na drobne udogodnienia w wystroju wnętrz. Półki z produktami zostały obniżone i spłycone, aby pracownicy nie nadwyrężali barków. Ceny na etykietach drukowane są dużą czcionką, a do półek przymocowano szkła powiększające. Pracownicy mają też do dyspozycji ergonomiczne krzesła i są zachęcani, aby co jakiś czas po prostu na nich odpocząć przed resztę zmiany. W wielu sklepach zamiast kafli czy śliskiej podłogi z laminatu, położono wykładziny, na których po prostu trudniej się potknąć. Drobne wypadki w pracy, takie jak złamania w wyniku upadku, to jeden z większych problemów pracodawców stawiających na seniorów - według Centrum ds Kontroli i Zapobiegania Chorobom (Centers for Disease Prevention and Control) jedna piąta dotyczy pracowników 55+.

fot. Lifespan
Na design age-friendly decyduje się też coraz więcej biur. W banku RBS Citizens Inc. – zdobywcy tegorocznej nagrody dla Pracodawcy Przyjaznego Dojrzałym Pracownikom, przyznawanej przez portal Retirement Jobs.com – zadbano nie tylko o specjalnie zaprojektowane fotele i podnóżki, które eliminują bóle pleców i wspomagają krążenie, ale też o dodatkowe, mocniejsze oświetlenie i odpowiednio ustawione, przyjazne dla oczu ekrany komputerów.

- Problemy ze wzrokiem to jedno z głównych wyzwań starszych pracowników, które może znacznie przeszkodzić im w skutecznym wykonywaniu obowiązków - twierdzi Valerie Fletcher, dyrektor Institute for Human Centered Design, który prowadzi programy edukacyjne z projektowania przyjaznego dla personelu 60+. Równie poważne są, wedle Fletcher, kłopoty ze słuchem. Choć zaczynają się już u ludzi dobiegających 35-go roku życia, najczęściej skarżą się na nie czterdziestolatkowie i pięćdziesięciolatkowie. Najbardziej rozprasza i irytuje ich ciągły hałas, który słyszą w tle. Choć siedzą w zamkniętym budynku, narzekają, że czują się tak, jakby stali przy autostradzie. Aby temu zapobiec projektanci pracują nad coraz skuteczniejszymi ekranami, które pochłaniają dźwięki, a przy okazji – tak jak kolorowy projekt Bertil Harstrom – ozdabiają biuro.

Wiele firm decyduje się też na większe prace architektoniczne: podjazdy dla wózków i balkoników, zamiana drzwi obrotowych na automatyczne, wygodne dojście z parkingu albo takie rozplanowanie przestrzeni, żeby stanowiska pracy ustawione były bliżej łazienek, świetlicy, czy kuchni, w której zamiast foteli czy kanap, ustawia się krzesła, bo łatwiej się z nich podnieść.

Nowością są też biurka polecane grupie 50+, choć na pierwszy rzut oka odstraszają nawet najsprawniejszych dwudziestolatków. W wariancie mniej skomplikowanym blat biurka podwyższa się tak, żeby można przy nim stanąć i dać odpocząć zmęczonym plecom. A jeśli ktoś opanuje pisanie w pozycji stojącej, poleca mu się dodanie do tej kombinacji chodzenia. W ramach przekonania, że aby zestarzeć się z klasą, trzeba zachować dobrą kondycję, do biurka dodawane są bowiem bieżnie.

Jednak wedle profesora Josepha Coughlina, dyrektora Age Lab – laboratorium badającego różne aspekty starzenia się społeczeństwa, na prestiżowym Massachusetts Institute of Technology – tego typu rewelacje to dopiero początki tego, co jeszcze zobaczymy w projektowaniu dla pracowników w każdym wieku, też tym najstarszym. Badaniami nad tym, co tak naprawdę pomaga im w pracy, naukowcy zajęli się na większą skalę dopiero niedawno, zachęcani przez rządowe granty. Współpracownicy Coughlina w zeszłym roku stworzyli specjalny kombinezon, który ma pomóc architektom w zrozumieniu starszych od siebie klientów. Specjalne okulary imitują słaby wzrok, a system uprzęży ogranicza ruchy. I choć poruszanie się w ciele 70-latka nie jest najłatwiejsze, projektantów chętnych do przymierzenia stroju nie brakuje.

Być może jednak architekci nie doceniają werwy współczesnych seniorów i wczuwanie się w 70-latków to zdecydowanie za mało. W San Diego, jednym z miast, które amerykański senat uznał, za wzór w radzeniu sobie ze starzeniem się społeczeństwa, poznałam Billa Gibbsa, jednego z pierwszych pilotów w Kalifornii. Dziś, w wieku 102 lat, nadal pracuje w rodzinnej firmie lotniczej. Do biura, które prowadzą jego wnuki, chodzi dwa dni w tygodniu i nie ma zamiaru zwolnić tempa. Przynajmniej, jak zapewnił mnie z szelmowskim uśmiechem, dopóki nie skończy 110 lat.

Maja Gawrońska - socjolog, dziennikarka, koordynatorka programu promocji zdrowia i odkryć naukowych na Uniwersytecie Kalifornijskim, gdzie specjalizuje się w problematyce starzenia się społeczeństwa oraz problemach medycznych i zdrowia publicznego wynikających ze zmian demograficznych; współpracuje z wieloma organizacjami pozarządowymi w Polsce i USA; autorka wielu publikacji o tematyce społecznej i popularyzujących naukę oraz zdrowy styl życia.

2 komentarze:

Agata Borowska pisze...

Fajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

Prześlij komentarz