Amerykanie żartują, że jeszcze dekadę
temu, gdy pracownik dostawał od kolegów z biura tort na 65
urodziny, oznaczało to, że niedługo zobaczą, jak pakuje swoje
papiery i żegna wszystkich przed emeryturą. Dzisiaj zdmuchuje
świeczki i cały szczęśliwy wraca do swojego stanowiska pracy.
Coraz częściej zaprojektowanego tak, żeby mógł tam efektywnie
realizować się zawodowo jeszcze przynajmniej przez dekadę albo i
dwie.
Niektórzy seniorzy nie mogą sobie
pozwolić na to, żeby odejść na emeryturę (wielu straciło
oszczędności podczas ostatniej recesji), a część Amerykanów po
prostu nie ma ochoty tego robić. 60-latkowie, 70-latkowie, a nawet
80-latkowie chcą być aktywni, też zawodowo. Jeśli mogą, decydują
się pozostać na swoich posadach albo pracują w niepełnym wymiarze
godzin, często jako mentorzy wspomagający doświadczeniem młodszych
współpracowników. Inni angażują się społecznie, albo szukają
łatwiejszej niż dotychczas pracy na pół etatu.
fot. Glimakra, projekt: Bertil Harstrom |
Pracodawcy coraz rzadziej traktują
kapitał ludzki z grupy 60+ jak produkt drugiej kategorii. Według
amerykańskiego Departamentu Pracy, przez ostatnie trzydzieści lat
liczba zatrudnionych po 65 roku życia zwiększyła się dwukrotnie,
a według różnych prognoz niedługo będą oni stanowić nawet do
10% wszystkich pracowników. Pracodawcy starają się umożliwić im
jak największą efektywność, a przede wszystkim powstrzymać ich
przed odejściem do konkurencji. Jedną z broni jaką dysponują jest
przyjazna osobom starszym architektura i design - dostosowanie
miejsca pracy do potrzeb starszego pracownika.
Jednym z pionierów tego podejścia jest
amerykańska sieć drogerii CVS. Gdy niecałe 10 lat temu ruszyła z
programem Mature Workers (Dojrzali Pracownicy), mniej niż siedem
procent zatrudnionych przekroczyło 50 rok życia. Dzisiaj jedna
piąta to osoby 50+, w tym aż siedem procent to 90-latkowie. Firma,
oprócz elastycznych warunków pracy (dowolne godziny albo program
podróżniczy Snowbird, w ramach którego seniorzy mogą pracować w
sklepach w różnych częściach kraju i spędzać zimy w cieplejszym
klimacie), zdecydowała się na drobne udogodnienia w wystroju
wnętrz. Półki z produktami zostały obniżone i spłycone, aby
pracownicy nie nadwyrężali barków. Ceny na etykietach drukowane są
dużą czcionką, a do półek przymocowano szkła powiększające.
Pracownicy mają też do dyspozycji ergonomiczne krzesła i są
zachęcani, aby co jakiś czas po prostu na nich odpocząć przed
resztę zmiany. W wielu sklepach zamiast kafli czy śliskiej podłogi
z laminatu, położono wykładziny, na których po prostu trudniej
się potknąć. Drobne wypadki w pracy, takie jak złamania w wyniku
upadku, to jeden z większych problemów pracodawców stawiających
na seniorów - według Centrum ds Kontroli i Zapobiegania Chorobom
(Centers for Disease Prevention and Control) jedna piąta dotyczy
pracowników 55+.
fot. Lifespan |
Na
design age-friendly decyduje się też coraz więcej biur. W banku
RBS Citizens Inc. – zdobywcy tegorocznej nagrody dla Pracodawcy
Przyjaznego Dojrzałym Pracownikom, przyznawanej
przez portal Retirement
Jobs.com – zadbano nie tylko o specjalnie zaprojektowane fotele i
podnóżki, które eliminują bóle pleców i wspomagają krążenie,
ale też o dodatkowe, mocniejsze oświetlenie i odpowiednio
ustawione, przyjazne dla oczu ekrany komputerów.
- Problemy ze wzrokiem to jedno z
głównych wyzwań starszych pracowników, które może znacznie
przeszkodzić im w skutecznym wykonywaniu obowiązków - twierdzi
Valerie Fletcher, dyrektor Institute for Human Centered Design, który
prowadzi programy edukacyjne z projektowania przyjaznego dla
personelu 60+. Równie poważne są, wedle Fletcher, kłopoty ze
słuchem. Choć zaczynają się już u ludzi dobiegających 35-go
roku życia, najczęściej skarżą się na nie czterdziestolatkowie
i pięćdziesięciolatkowie. Najbardziej rozprasza i irytuje ich
ciągły hałas, który słyszą w tle. Choć siedzą w zamkniętym
budynku, narzekają, że czują się tak, jakby stali przy
autostradzie. Aby temu zapobiec projektanci pracują nad coraz
skuteczniejszymi ekranami, które pochłaniają dźwięki, a przy
okazji – tak jak kolorowy projekt Bertil Harstrom – ozdabiają
biuro.
Wiele firm decyduje się też na większe
prace architektoniczne: podjazdy dla wózków i balkoników, zamiana
drzwi obrotowych na automatyczne, wygodne dojście z parkingu albo
takie rozplanowanie przestrzeni, żeby stanowiska pracy ustawione
były bliżej łazienek, świetlicy, czy kuchni, w której zamiast
foteli czy kanap, ustawia się krzesła, bo łatwiej się z nich
podnieść.
Nowością są też biurka polecane
grupie 50+, choć na pierwszy rzut oka odstraszają nawet
najsprawniejszych dwudziestolatków. W wariancie mniej skomplikowanym
blat biurka podwyższa się tak, żeby można przy nim stanąć i dać
odpocząć zmęczonym plecom. A jeśli ktoś opanuje pisanie w
pozycji stojącej, poleca mu się dodanie do tej kombinacji
chodzenia. W ramach przekonania, że aby zestarzeć się z klasą,
trzeba zachować dobrą kondycję, do biurka dodawane są bowiem
bieżnie.
Jednak
wedle profesora Josepha Coughlina, dyrektora Age Lab – laboratorium
badającego różne aspekty starzenia się społeczeństwa, na
prestiżowym Massachusetts Institute of Technology –
tego
typu rewelacje to dopiero początki tego, co jeszcze zobaczymy w
projektowaniu dla pracowników w każdym wieku, też tym najstarszym.
Badaniami nad tym, co tak naprawdę pomaga im w pracy, naukowcy
zajęli się na większą skalę dopiero niedawno, zachęcani przez
rządowe granty. Współpracownicy Coughlina w zeszłym roku
stworzyli specjalny kombinezon, który ma pomóc architektom w
zrozumieniu starszych od siebie klientów. Specjalne okulary imitują
słaby wzrok, a system uprzęży ogranicza ruchy. I choć poruszanie
się w ciele 70-latka nie jest najłatwiejsze, projektantów chętnych
do przymierzenia stroju nie brakuje.
Być może jednak architekci nie
doceniają werwy współczesnych seniorów i wczuwanie się w
70-latków to zdecydowanie za mało. W San Diego, jednym z miast,
które amerykański senat uznał, za wzór w radzeniu sobie ze
starzeniem się społeczeństwa, poznałam Billa Gibbsa, jednego z
pierwszych pilotów w Kalifornii. Dziś, w wieku 102 lat, nadal
pracuje w rodzinnej firmie lotniczej. Do biura, które prowadzą jego
wnuki, chodzi dwa dni w tygodniu i nie ma zamiaru zwolnić tempa.
Przynajmniej, jak zapewnił mnie z szelmowskim uśmiechem, dopóki
nie skończy 110 lat.
Maja
Gawrońska - socjolog, dziennikarka, koordynatorka programu promocji zdrowia i odkryć naukowych na Uniwersytecie Kalifornijskim, gdzie specjalizuje się w problematyce starzenia się społeczeństwa oraz problemach medycznych i zdrowia publicznego wynikających ze zmian demograficznych; współpracuje z wieloma organizacjami pozarządowymi w Polsce i USA; autorka wielu publikacji o tematyce społecznej i popularyzujących naukę oraz zdrowy styl życia.
Fajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuń