O
Archipelagu Pokoleń
- nowym kursie interdyscyplinarnym dla osób 50 + Towarzystwa
Inicjatyw Twórczych ę
i Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych
Uniwersytetu Warszawskiego, z prof. UW Wojciechem Pawlikiem rozmawia
Łukasz
Czapski.
Łukasz
Czapski: Skąd
pomysł
na taki kurs dla osób starszych jak „Archipelag Pokoleń”?
Wojciech
Pawlik: Od wielu lat rozwija
się
wokół
nas idea Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Jest ich bardzo wiele. Ze
swoich osobistych, rodzinnych, towarzyskich obserwacji zauważam
na co dzień,
że
dynamika przemian kulturowych we współczesnym
świecie
sprawia, że
światy
naszych rodziców czy dziadków są
nieinteresujące
albo niezrozumiałe
dla pokolenia ludzi młodych.
I na odwrót, przemiany kulturowe i doświadczenia
młodszego
pokolenia są
niezrozumiałe
dla starszych, często
nawet na poziomie językowym.
Ja sam łapię
się
czasem w autobusie czy tramwaju, że
nie zawsze rozumiem o czym rozmawiają
młodzi
ludzie. Oczywiście
domyślam
się
o czym, ale wiele jest słów
niekoniecznie dla mnie zrozumiałych.
Jak to jest
z tymi językami
starszych i młodszych?
W. P.:
Mam w rodzinie kilka mocno
starszych już
osób i podczas przyjęć
rodzinnych bardzo często
siedzę
obok nich z notesem i zadaję
pytania, bo wiele określeń
jest dla mnie niezrozumiałych.
Ktoś
tam mówi na przykład:
„A pamiętasz,
jak chodziłam
w fildekosach?”, to ja od razu pytam: „Przepraszam, a co to są
fildekosy?”, „No jak to? Nie wiesz? To przecież
jest taka cieniutka, bawełniana
przędza,
z której robiło
się
pończochy.”
No i potem dowiaduję
się,
że
przed wojną
panienki chodziły
do gimnazjum w fildekosach właśnie,
bo w pończochach
jedwabnych mogły
chodzić
tylko damy albo kobiety lekkich obyczajów. Potem z drugiego końca
stołu
słyszę:
„Oj, nie dołożę
sobie już
ciasteczka, bo będę
miała
dużą
sempiternę”,
„A przepraszam, co to jest sempiterna?”, no i zaczyna się
opowieść
o sempiternie, czyli przysłowiowym
„pójdzie mi w biodra”. Na poziomie językowym
takich sytuacji jest więcej.
Czy zawsze
trzeba się
dopytywać
o znaczenia poszczególnych słów?
W. P.:
Sytuacja jest łatwiejsza,
gdy posiada się
dzieci. Ja mam dodatkowo kontakt ze studentami, więc
jestem dwujęzyczny
i nie mam problemu z komunikowaniem się
z młodszymi.
Ale pewne słowa
stają
się
dla nas tak oczywiste, że
nie przychodzi nam do głowy,
że
mogą
być
nieoczywiste dla osób starszych. Na przykład
na poziomie reklamy, i to często
w oficjalnych mediach. Kiedyś
w wakacje w jednym z dzienników widziałem
reklamę:
„Wyprzedaż
dżinsów.
Zajebiste!”. Dla osób, które odebrały
tzw. dobre wychowanie, użycie,
zwłaszcza
publiczne, takich słów
jest to nie do pomyślenia,
ale dla wielu młodych
ludzi to słowo
jest normalne, nie budzi oporów i zdziwienia. Kiedyś
mój syn wytłumaczył
mi znaczenie słowa
lamus, które dla mojego pokolenia też
jest oczywiste – ale w innym znaczeniu. Dowiedziałem
się
od niego, że
lamus nie oznacza już
składzika
rzeczy niepotrzebnych i nieużywanych,
w języku
młodzieżowym
lamus to oferma, nieudacznik. W żadnym
słowniku
języka
polskiego takiego znaczenia tego słowa
nie znalazłem.
Potem napisałem
scenariusz filmowy pt. „Lamus” właśnie.
Poszedłem
na spotkanie z producentami, którzy najpierw mnie zapytali, czy
scenariusz dzieje się
w antykwariacie albo gdzieś
na jakimś
stryszku. Byli w moim wieku i pomyśleli
to samo co ja, zanim dzięki
synowi nie poznałem
innego znaczenia tego słowa.
To pokazuje dobrze, że
to co jest oczywiste w jednym świecie
pokoleniowym, nie jest wcale oczywiste w drugim.
Czy te
światy
mogą
się
spotkać?
W. P.:
Tak.
Stąd
właśnie
wziął
się
pomysł
na stworzenie tego specyficznego uniwersytetu trzeciego wieku jakim
będzie
Archipelag Pokoleń.
Żeby
uczyć
się
wzajemnie swoich słów,
kodów kulturowych i nowych zjawisk społecznych.
Bardzo często
one nie są
wcale aż
tak bardzo różne.
One się
różnią
na poziomie nazywania, czyli takiego powierzchniowego,
etnograficznego stafażu.
Kiedyś
się
mówiło,
że
się
idzie na bibkę,
później,
że
na prywatkę,
a teraz się
chodzi na domówkę.
Mówimy o tym samym, czasem trzeba to sobie przetłumaczyć
i powiedzieć
na przykład
babci, że
domówka to to samo co kiedyś
bibka.
My mamy
bardzo wielu młodych
wykładowców
w naszym Instytucie, którzy badają
właśnie
nowe zjawiska zachodzące
w kulturze, czyli w sferze kultury cyfrowej, w internecie, na
stadionach, w klubach, etc. Mają
ten przywilej wieku, że
często
mogą
się
wtapiać
w te środowiska,
uczyć
się
ich języka
– są
jednymi z nich. Nie ma tego dystansu, który jest pomiędzy
starszym badaczem a młodym
środowiskiem
badanym. Pomyśleliśmy
sobie, że
Archipelag Pokoleń
w naszym Instytucie nie tyle byłby
ofertą
uczenia jakiejś
wyspecjalizowanej wiedzy czy konkretnych umiejętności
(takich, jak na przykład
obsługa
komputera), tylko, że
spróbujemy nauczyć
uczestników rozumieć
ten nowoczesny świat.
Czyli jaki
świat?
W. P.:
To nie jest tak, jak czasem
myślą
ludzie w wieku emerytalnym, że
ich świat
społeczny,
ich cywilizacja się
kończy.
A tym bardziej, że
świat
„lepszy” wypierany jest przez świat
cywilizacyjnie „gorszy”. Wiele rzeczy, które dzieją
się
aktualnie, jest – choć
nie zawsze to dostrzegamy - kontynuacją
czegoś,
co osobom starszym jest bliskie. To jest cały
czas przecież
ten sam świat,
tylko że
pojawiły
się
w nim nowe formy, nowe zjawiska, stwarzające
mylne wrażenie,
że
to co dawne, to już
nieodwołalnie
nicość.
Mamy nadzieję,
że
po kursie uczestnicy lepiej będą
rozumieli ten nowy, nowoczesny i ponowoczesny świat
pokolenia dzieci i wnuków, ale też,
że
dzięki
temu będą
lepiej funkcjonowali w życiu
prywatnym – będą
mogli lepiej międzypokoleniowo
się
komunikować,
i jednocześnie
mniej oceniać.
Na przykład,
w ten sposób ktoś
starszy może
lepiej zrozumieć
zjawiska zachodzące
na stadionach i kibiców, których wszystkich do tej pory traktował
jako jednolitą
grupę
wandali. Dla socjologa zachowania i kultura kibiców, a nawet
pseudokibiców, są
normalnym zjawiskiem socjologicznym, które zamiast „na dzień
dobry” potępiać,
należy
najpierw starać
się
poznać
i zrozumieć.
Warto zapytać
o to, gdzie ci młodzi
ludzie mogą
dziś
zaspokoić
uniwersalną
i ważną
dla każdego
człowieka
i w każdym
pokoleniu potrzebę
wspólnoty, poczucia tożsamości,
zbiorowej dumy i przynależności.
Jeśli
ktoś
starszy to zrozumie, to od razu przypomni sobie, że
on te same potrzeby zaspokajał
w harcerstwie, które kiedyś
było
organizacja masową,
należał
do swojej drużynę,
miał
swoje barwy, przyśpiewki,
zawołania,
totemy, robił
podchody i wykradł
innym chusty i flagi na obozach harcerskich. Zrozumieć,
to oczywiście
nie znaczy usprawiedliwiać,
zwłaszcza
jeśli
mówimy o patologii, rozwydrzonych chuliganach stadionowych itd., ale
sprowadzając
bogactwo zjawiska kibicowania do zwykłego
bandytyzmu utrudniamy sobie możliwość
zobaczenia w kibicach siebie z czasów młodości
– choć
w innym, bardzie poprawnym normatywnie i obyczajowo kontekście.
Mam nadzieję,
że
na zajęciach
Archipelagu dojdzie do kulturowego spotkania dwóch pokoleń,
które niekoniecznie są
od siebie aż
tak bardzo różne
jak im samym może
się
wydawać.
Czym według
pana, według
stosowanych nauk społecznych,
jest lub może
być
dialog między
pokoleniami?
W. P.: W
antropologii kulturowej używamy
pojęcia
Innego. Niegdyś
tym Innym, tym dzikim byli Triobriandczycy czy Pigmeje, a dzisiaj tym
Innym są
ludzie żyjący
w innych niszach kulturowych niż
my. Dla człowieka,
który wychował
się
w rodzinie inteligenckiej w Warszawie tym Innym może
być
na przykład
ktoś,
kto żyje
we wsi popegeerowskiej. Kiedyś
mój znajomy ze zdziwieniem stwierdził,
że
nie zna nikogo, kto nie ma wyższego
wykształcenia.
Dla takich osób taki kibic czy bezrobotny to są
właśnie
Inni, których się
obawiają,
bo to są
przybysze z innej planety. Dla profesora uniwersyteckiego człowiekiem
kulturowo mu bliskim, z którym doskonale się
rozumie, bardziej może
być
inny akademik z Berlina czy Londynu, niż
przysłowiowy
bezrobotny spod Mławy.
Bliskość
lub dystans kulturowy nie muszą
być
budowane wedle kryterium przynależności
narodowej, czasami lepiej rozumiemy się
z kolegami mieszkającymi
w innych krajach, ale należącymi
do podobnej grupy zawodowej czy też
podobnie ulokowanych w strukturze klasowo-warstwowej, niż
z osobami żyjącymi
tu, w tym samym kraju. Tę
kategorię
Inności
można
dziś
przyłożyć
także
do młodych
i starszych. Te różne
pokoleniowe światy
się
rozjechały,
bo przeżyliśmy
w ostatnich kilkudziesięciu
latach trzy ogromne rewolucje kulturowe. Jedna to była
wojna. Potem upadek komunizmu. To już
był
wystarczający
szok dla polskiego społeczeństwa.
Minęło
kilka lat, weszliśmy
do Unii Europejskiej. Nastąpił
jeszcze większy
szok kulturowy. I te wszystkie doświadczenia,
cała
ta wiedza są
tak mocno osadzone w doświadczeniu
biograficznym, że
stają
się
wręcz
nieprzekazywalne, zwłaszcza
młodym
ludziom, urodzonym w rzeczywistości
posttransformacyjnej.
Co możemy
z tym zrobić?
W. P.:
Wartością
jest spotkanie z tym Innym. Wtedy prawie zawsze widzimy, że
ten Inny nie jest wcale aż
tak bardzo od nas odmienny, po prostu pewne rzeczy robi inaczej, ale
to ciągle
są
te same potrzeby, pragnienia i motywacje. Mam nadzieje, że
na naszym kursie starsi będą
się
uczyć
od naszych młodych
wykładowców
tego, że
ten nasz świat
aż
tak bardzo się
nie zmienia, a starsi też
podzielą
się
swoją
wiedzą
i pomysłami
z młodszymi
udowadniając,
jak szkodliwy jest stereotyp, że
trzeci wiek to czas przechodzenia na tak zwaną
kulturową
zwałkę.
Co według
Pana może
być
ciekawego dla starszych osób w stosowanych naukach społecznych?
W. P.: Z
mojego punktu widzenia to, co byłoby
najbardziej ciekawe, to doprowadzenie do zmiany postrzegania
kategorii Innego i doprowadzenie do postrzegania go jako Normalnego.
To jest największa
wartość
budowania społecznej
wspólnoty – sprawienie, by świat
był
zróżnicowany
i jednocześnie,
by pomimo tej różnorodności,
był
uniwersalny. Są
oczywiście
ludzie starsi, którzy zamykają
się
w domach, słuchają,
powiedzmy Radia Maryja, chodzą
do kościoła,
potem cmentarz, i znowu do domu. To jest ich wybór – dobrowolnie
dokonują
swoistego samowykluczenia społecznego,
zamknięcia
w swoim kulturowym getcie. Przemiany zachodzące
w świecie
ich nie interesują
lub traktują
je jednoznacznie jako zagrożenie.
Świat
ich młodości
i wieku dojrzałego,
taki, jakim go pamiętają,
jednak już
nie istnieje, bo nasz spójny kanon kulturowy w ostatnich latach
pękł.
Nie dość,
że
w ogóle coraz mniej czytamy, to coraz mniej czytamy tych samych
książek,
coraz mniej oglądamy
tych samych filmów, coraz mniej jest wspólnie dyskutowanych
wydarzeń
kulturalnych, więc
trudno jest nam wspólnie to przeżywać.
Świat
jest obecnie wielowymiarowy, wielokulturowy, ale nadal te różnice
nie są
na tyle duże,
żebyśmy
przestali być
archipelagiem. Każdy
pokolenie jest osobną
wyspą,
ale te wyspy leżą
blisko siebie, tworząc
archipelag pokoleń
właśnie.
Społeczeństwo
się
starzeje, ale wciąż
mamy problem z dotarciem i zaktywizowaniem osób starszych. Jak Pan
myśli,
z czego to wynika? Z małej
oferty?
W. P.:
Myślę,
że
wiele osób starszych dziedziczy wzór seniora-emeryta, który jeździ
na działkę,
zajmuje się
wnukami i wspomina to, co było.
Wyraża
się
to wszystko w określeniu
„za moich czasów...”. Według
mnie nie ma czegoś
takiego jak „za moich czasów...”, bo bez względu
na to, ile mam lat, nadal żyję
swoim życiem,
czyli „moje czasy” są
cały
czas. To przesunięcie
w stronę
aktywności
w fazie życia
trzeciego wieku jest już
zaawansowane w krajach Zachodu, ale powoli i systematycznie zachodzi
także
w naszym społeczeństwie.
Widać
to na przykład
w mediach, które robią
coraz więcej,
żeby
zmienić
wizerunek starości.
Samo słowo
starość
zmienia zresztą
na naszych oczach swój dawny sens, zawężane
jest do ludzi mocno już
wiekowych i schorowanych. Oferta naszego kursu nie jest adresowana
stricte dla emerytów i ludzi „starych”. Zapraszamy ludzi,
którzy mentalnie – choć
niekoniecznie metrykalnie - czują
się
w średnim
wieku, są
nadal aktywni i ciekawi świata,
i chcą
atrakcyjnie spędzić
czas, żeby
się
rozwijać.
Bo człowiek,
jako prawdopodobnie jedyna istota gatunkowa, ma ewolucyjnie nabytą
zdolność
rozwijania się
i uczenia do końca
życia.
Jakie jest
Pana marzenie w związku
z Archipelagiem Pokoleń?
W. P.:
Moim marzeniem jest, żeby
nastąpiła
obopólna korzyść.
Jestem pewien, że
osobami, które bardziej z tych wykładów
i warsztatów skorzystają,
będą
nasi słuchacze.
Ale moim cichym pragnieniem jest to, żeby
również
wykładowcy
na tej wymianie skorzystali, bo problem kulturowej gettyzacji nie
dotyczy tylko ludzi starszych, ale też
ludzi młodszych.
To jest trochę
tak jak z przejmowaniem obowiązków
rodzicielskich przez mężczyzn,
przez ojców. Współcześnie
rodzicielstwo stało
się
doświadczeniem
obojga rodziców, a nie tylko doświadczeniem
kobiety. Najpierw uważaliśmy,
że
kobiety są
zamknięte
w getcie obowiązków
macierzyńskich
i domowych, a mężczyźni
są
uprzywilejowani, bo dzięki
takiemu podziałowi
obowiązków
mają
więcej
czasu, by móc realizować
się
zawodowo. Jest w tym sporo racji. Dzisiaj jednak uświadamiamy
sobie także,
że
mężczyźni
przez te wszystkie lata też
na tym podziale ról rodzinnych sporo stracili. Byli odseparowani od
doświadczenia
tych wszystkich emocji i satysfakcji, które wiążą
się
z aktywnym rodzicielstwem i intensywnym, bliskim kontaktem z
dzieckiem. Mnie się
wydaje, że
to odseparowanie świata
ludzi starszych i młodszych
polega na czymś
podobnym; nie tylko osoby starsze na tym tracą,
ale tracą
coś
ważnego
także
ludzi młodsi.
Więc
jeśliby
wykładowcy
i słuchacze
Archipelagu Pokoleń
w czasie warsztatów i zajęć
nawzajem sobie coś
ze swoich pokoleniowych doświadczeń
przekazali i na tym skorzystali, to cel tej inicjatywy edukacyjnej
zrealizowany byłby
z nawiązką.
Wojciech
Pawlik
– socjolog,
dyrektor Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu
Warszawskiego, kierownik Katedry Socjologii Moralności i Aksjologii
Ogólnej. Zajmuje się szeroko rozumianą problematyką wartości i
religijności społeczeństwa polskiego. Autor wielu publikacji i
ekspertyz dotyczących przemian aksjologicznych i obyczajowych we
współczesnej kulturze, m. in. książki „Prawo. Moralność.
Gospodarka alternatywna” (1988), „Grzech. Studium z socjologii
moralności” (2007), współredaktor książek: „Bóg. Szatan.
Grzech. Studia socjologiczne” (1990, 1992) t. 1-2, „A miało być
tak pięknie… Polska scena publiczna lat dziewięćdziesiątych”
((1994), „Szkoła czy parafia? Nauka religii w świetle badań
socjologicznych” (1995), „Emocja a kultura i życie społeczne”
(2009), „Style życia, wartości, obyczaje. Stare tematy-nowe
spojrzenia” (2012).