czwartek, 31 stycznia 2013

PRAWDZIWE WSPÓLNOTY MIESZKANIOWE – o idei co-housingu


Idea jest bardzo prosta - grupa ludzi decyduje się na wspólne zamieszkanie. Każdy posiada w pełni samodzielną przestrzeń mieszkalną ale jednocześnie istnieje  przestrzeń wspólna, pozwalającą na budowanie więzi sąsiedzkich. Możliwe? Wydaje się, że tak. I coraz bardziej idea ta sprawdza się w wielu krajach.


            Co-housing jako ruch o podłożu społecznym narodził się w Europie w czasach komun, kiedy to ich członkowie, przeciwstawiając się mieszkaniowym nakazom państwowym, zajmowali pustostany, obiekty „niczyje”, adoptując je na potrzeby mieszkalne. Z biegiem lat co-housing stał się bardzo atrakcyjną formą tańszych rozwiązań mieszkaniowych, alternatywą dla rynku deweloperskiego. Formalnie zaistniał w krajach Skandynawskich – Danii, Holandii, znany jest również w Wielkiej Brytanii, Niemczech. Największe sukcesy w tym obszarze odnosi USA.
            Pod szyldem co-housingu  można zmieścić bardzo wiele – otwartość, budowanie więzi, współpracę, współodpowiedzialność, sąsiedztwo. Dbałość o relacje między mieszkańcami, budowanie wspólnoty to jedne z podstawowych wartości, na podstawie których grupa nieznanych sobie osób podejmuje decyzje o wspólnym zamieszkaniu. `    Współpraca mieszkańców rozpoczyna się już na etapie wymyślania projektu –  tworzenia, poza niezależną przestrzenią mieszkalną, przestrzeni do pracy, spotkań, do wspólnych przedsięwzięć. Są zatem cotygodniowe spotkania, kolacje, spędzanie świąt, wycieczki, niejednokrotnie pralnia, ogród, pokój zabaw dla dzieci czy warsztatownie. 
            Co-housing zdobywa coraz liczniejsze rzesze zwolenników. Jak to wygląda u naszych zachodnich sąsiadów?  Podczas wizyty studyjnej odwiedziliśmy berlińską agencję, zajmującą się popularyzowaniem tego typu mieszkalnictwa. Obecnie aż 14% budownictwa w Berlinie powstaje właśnie w duchu co-housingu.  Zainteresowani wspólnym  mieszkaniem budują nowe osiedla, wynajmują istniejące kamienice, bloki, adoptują również nieczynne budynki np. szkoły, fabryki. Co-housing stwarza warunki mieszkania dla osób różnego pochodzenia,  w różnym wieku (agencja spotyka wszystkich zainteresowanych ideą podczas organizowanych speeddatingach, dając tym samym możliwość znalezienia osób, z którymi chciałoby zamieszkać).
            Jak dowiedzieliśmy się, w Berlinie idea ta jest doskonałym rozwiązaniem w odniesieniu do osób starszych, które dzięki temu mogą mieszkać nie tylko taniej, ale też bliżej swoich dzieci i wnucząt, z różnych powodów żyjących w dużych miastach. Co zaś szczególnie ważne w kontekście osób starszych, co-housing pozwala im uniknąć życia w samotności, jest naturalnym środowiskiem tworzenia więzi, zarówno sąsiedzkich, jak i międzypokoleniowych, o które coraz trudniej. Wspólne mieszkanie z osobami starszymi daje  szansę wykorzystania ich wolnego czasu, doświadczenia, wiedzy – seniorzy pomagają dzieciom w pracach domowych, prowadzą korepetycje, warsztaty dla dzieci, ale też wspierają młodych rodziców w wychowaniu.

W wielu krajach powstają również specjalne wspólnoty mieszkaniowe, skupiające same osoby starsze. Jednak nadal przykładów tego typu mieszkalnictwa dla osób starszych jest niewiele.

1 komentarz:

  1. Szanowni Państwo!
    Z dużym zainteresowaniem czytałam o integracji ludzi w tzw. wspólnotach mieszkaniowych. Bardzo to interesujące. U nas choć w ograniczonym stopniu, ale jednak pewną wspólnotę tak mieszkańców domu oraz ludzi sztuki tworzy pan Emilian Kamiński. Jest on wraz z żoną p. Justyną animatorem tych działań w swoim teatrze "Kamienica". Zapraszają oni nas mieszkańców np. na opłatek bożonarodzeniowy czy na wielkanocne jajko gdzie możemy spotkać nie tylko jego i panią Justynę, ale i np. mamę pana Emiliana oraz jego przyjaciół aktorów. Również mamy więcej niż inni możliwości zobaczenia ciekawego przedstawienia. Ostatnio np. mogliśmy zobaczyć próbę generalną "Hiszpańskiej muchy" .Dawno się tak nie uśmiałam jak na tej sztuce. Tą drogą chciałabym zachęcić innych 50+ czy 60+ do odwiedzania "naszego" teatru. Również pragnę podziękować p. Emilianowi i p. Justynie za czas poświęcony nam mieszkańcom kamienicy przy Al. Solidarności 93.
    Z poważaniem
    mieszkanka.

    OdpowiedzUsuń