środa, 22 lutego 2012

SENIORSKA REWOLUCJA

z Beatą Tokarz-Kamińską, koordynatorką programu „Seniorzy w akcji” rozmawia Łukasz Czapski



Może na początek powiedz parę słów o programie „Seniorzy w akcji”. Jakie są jego główne założenia? Do kogo jest skierowany?


Beata Tokarz-Kamińska: Program realizujemy od 2008 roku ze środków Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Jest on adresowany do osób 55+, które chcą zrealizować ciekawe działania w swoich społecznościach lokalnych. Uruchamiają je dla swoich rówieśników, zazwyczaj takie, z których sami chcieliby skorzystać. To jest wyjątkowe w naszym programie. W wielu programach skierowanych do seniorów, to młodzi ludzie albo instytucje wymyślają działania dla osób starszych. My zwracamy się do nich bezpośrednio, bo sami najlepiej wiedzą czego potrzebują. Staramy się w ten sposób przełamać stereotypy patrzenia na ludzi starszych. Nasz program pokazuje osoby starsze jako osoby aktywne, twórcze, które z powodzeniem mogą być liderami w społecznościach lokalnych. Walczymy z jednym z głównych stereotypów, że emerytura to czas wycofania, odpoczynku, że osoby starsze są pewnym problemem społecznym, biernymi odbiorcami usług oferowanych przez organizacje, instytucje czy biznes. Szukamy osób 55+ z inicjatywą, dajemy im pole do działania, żeby odwrócić tę sytuację i zburzyć stereotypy. Jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, więc mamy do zagospodarowania potencjał rosnącej grupy społecznej. Konkurs „Seniorzy w akcji” poprzez warsztaty dla animatorów 55+ i dotacje, stara się oddolnie zmienić trochę rzeczywistość, na poziomie społeczności lokalnych. Ze swoimi projektami uczestnicy trafiają zarówno do innych seniorów w swoich miejscowościach, jak i do młodszych pokoleń. Ich projekty to często takie iskry, z których potem rodzi się ogień.


Za chwilę zostanie ogłoszony nabór do 5 edycji programu. W tym roku odbyła się ewaluacja poprzednich edycji. To chyba dobry moment na chwilę podsumowań. Jaki był program na początku, a jaki jest teraz? Jak się zmieniał?


B.T.-K.: Obszar wspierania aktywności osób starszych i działań międzypokoleniowych jest nadal obszarem eksperymentalnym w naszym kraju. Nie mamy wypracowanych modeli, które by działały od wielu lat. Cały czas musimy się tego uczyć niejako w praktyce. Te cztery lata działania programu były więc dla nas takim eksperymentowaniem. Testowaliśmy metody wypracowane przez Towarzystwo „ę” w innych programach, sprawdzając, jak działają we wspieraniu starszych liderów. Właściwie co roku coś zmieniamy, ulepszamy, wprowadzamy nowe tematy na warsztaty, staramy się lepiej wspierać starszych animatorów. Wszystko po to, żeby jak najskuteczniej pomóc osobie, która często po raz pierwszy działa jako animator, nigdy wcześniej nie realizowała projektu społecznego. Staramy się najpierw wzmocnić taka osobę, żeby pokonała w sobie pewne bariery. Potem przygotowujemy ją do pracy ze społecznością. Żeby projekt się udał animator, musi potrafić zebrać grupę, spotkać ze sobą różne pokolenia, ale także pozyskać sojuszników, partnerów, wypromować swoje działanie i myśleć o jego kontynuacji po zakończeniu udziału w programie. Musimy tak naprawdę wyposażyć naszych animatorów w bardzo wiele umiejętności i potem wspierać ich na bieżąco przez te 10 miesięcy, kiedy realizują projekty. Ewaluacja pokazała, że sprawdza się nasze indywidualne podejście do każdego z uczestników. To, że poznajemy każdego animatora po głosie w słuchawce telefonu, okazuje się mieć dla nich duże znaczenie. Wiedzą, że nie jesteśmy urzędem, do którego trochę strach dzwonić, że zawsze możemy porozmawiać zarówno o trudnościach jak i sukcesach w projekcie. Nigdy jednak nie zdejmujemy odpowiedzialności z animatorów. Podpowiadamy, podsuwamy pewne rozwiązania, ale oni wiedzą, że decyzja jest zawsze po ich stronie. To są ich projekty i to oni odpowiadają za to, co budują u siebie lokalnie. W programie sprawdza się też filozofia naszego stowarzyszenia, że w działaniach społecznych bardzo dobrze odnajdują się pasjonaci – osoby, które swoja pasją chcą dzielić się z innymi, które z działań społecznych wynoszą radość. Świetnie odnajdują się w projekcie także osoby, które mają bogatą sieć kontaktów społecznych, które przez całe swoje życie, na różnych polach były jakoś aktywne.


Kilka szczególnych wspomnień? Emocjonujących momentów pracy nad programem?


B. T.-K.: Pamiętam jak ogłosiliśmy pierwszy konkurs i zaproponowaliśmy formułę, żeby starsi zgłaszali się z młodszymi. Czuliśmy podskórnie, że to będzie fajne, że w naturalny sposób będziemy tworzyć przestrzeń międzypokoleniową, ale mieliśmy też wielką obawę, skąd ci starsi wezmą tych młodych. Na szczęście młodzi się zjawili, co wniosło dużo inspirującej energii na warsztatach. Cieszyliśmy się, że ta intuicja, żeby włączać młodych już na etapie wymyślania projektu i tworzyć pary międzypokoleniowe, które razem tym projektem potem zarządzają, się sprawdziła. Z roku na rok jest takich par coraz więcej. Pamiętam też, że zastanawiałam się czy i ile będziemy mieli zgłoszeń do pierwszej edycji. Było ponad 500 zgłoszeń, co nas zupełnie zaskoczyło. Do dzisiaj nie pobiliśmy tego rekordu. Pamiętam, że siedzieliśmy wszyscy przez kilka dni do 23:00 i czytaliśmy wnioski.


To może teraz spójrzmy w przyszłość. Jakie wyzwania widzisz przed programem? W jakim kierunku się on rozwija? Jaka według ciebie będzie przyszłość „Seniorów w akcji”?


B. T.-K.: Myślę, że ta formuła, którą wypracowaliśmy się sprawdza i przynosi dobre rezultaty. Więc w samym sposobie działania programu nie będziemy dokonywać wielkich rewolucji. Na pewno chcemy zagospodarować potencjał absolwentów programu. Jest wiele osób, które po udziale w „Seniorach w akcji” nadal działają społecznie i chcą być z nami w kontakcie. Marzą nam się warsztaty mistrzowskie, nastawione na pogłębienie wiedzy, ale także na partnerską wymianę dobrych praktyk, doświadczeń ze starszymi liderami i parami międzypokoleniowymi. Z naszych doświadczeń mogłyby skorzystać osoby spoza programu, które planują inicjatywy w tym obszarze społecznym. To ważne, bo działania międzypokoleniowe powinny być prowadzone mądrze i sprawdzonymi metodami. Widziałam wiele tego typu inicjatyw, które zamiast przełamywać, utrwalały pewne stereotypy. Zebranie dobrych praktyk i dzielenie się nimi z innymi, mogłoby temu zapobiec. Ciągłym wyzwaniem jest dla nas obserwowanie i inspirowanie się metodami wypracowanymi za granicą, gdzie tego typu działania mają dłuższą historię. W marcu wybieramy się na międzynarodowe warsztaty do Krzyżowej, gdzie będziemy pokazywać doświadczenia zebrane przy „Seniorach w akcji”, ale także uczyć się od innych. Dzięki wsparciu partnera programu Emporii w wakacje nasz zespół pojedzie na wyprawę studyjną po kilku krajach Europy.


Pamiętam, jak dwa lata temu Towarzystwo „ę” zorganizowało w warszawskich kawiarniach happening z udziałem 100 słuchaczy UTW. Jakie działania kierujecie do tego środowiska?


B. T.-K.: Współpraca z Uniwersytetami Trzeciego Wieku jest dla nas niezwykle ważnym kierunkiem. Sieć 350 UTW działających w Polsce to ogromny potencjał aktywności starszego pokolenia. Chcemy wspierać UTW przede wszystkim w budowaniu współpracy z ludźmi młodymi i promowaniu wolontariatu. UTW widzimy jako platformę do realizacji działań społecznych wychodzących do środowiska lokalnego. Wydaje nam się, że ważne jest wzmacnianie oddolnej aktywności osób starszych, aby słuchacze nie tylko korzystali z zajęć czy oferty kulturalnej UTW, ale by tworzyli wspólnotę, grupę ludzi która się zna, wspiera i realizuje własne pomysły. Co roku organizujemy warsztaty dla słuchaczy i liderów UTW z całej Polski, przyznajemy dotację na organizację regionalnych spotkań UTW. W marcu podczas Kongresu UTW nagrodzimy najaktywniejszych wolontariuszy UTW oraz dobre praktyki wypracowane przez uniwersytety. Myślę, że możemy też zdradzić, że w tym roku, dzięki dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przeprowadzimy duże ogólnopolskie badanie, ilościowe i jakościowe Uniwersytetów Trzeciego Wieku, aby z jednej strony zbadać potencjał, fenomen tego ruchu, ale też postawić ważne pytania, z którymi powinni zmierzyć się liderzy, myśląc o rozwoju UTW. Chcemy zaprosić UTW do dyskusji, przyjrzenia się dotychczasowym dokonaniom i wyzwaniom.


Skąd zespół „Seniorów w akcji' czerpie inspiracje? Oprócz wyciągania wniosków z tego co dzieje się wewnątrz samego programu?


B. T.-K.: Zawsze było dla mnie inspirujące podglądanie tego co się dzieje za granicą. Począwszy od kampanii społecznych poruszających problem dyskryminacji wiekowej realizowanych w Wielkiej Brytanii, przez realizowane obecnie w wielu krajach kursy przygotowania do emerytury. We Francji, czy w Niemczech tego typu proaktywne myślenie o emeryturze ma już kilkuletnią tradycję. Wiele inspiracji wyciągnęłam też obserwując programy aktywizujące osoby starsze do pracy z innymi. Mam tutaj na myśli przede wszystkim programy mentoringu, które świetnie rozwijają się w Stanach Zjednoczonych. Starsi pracują z dziećmi z rodzin imigranckich, z nastoletnimi matkami. Emerytura może być czasem dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi, co przynosi wiele osobistej satysfakcji. W naszym kraju działania tego typu mają wciąż charakter miejscowy. Dajemy dotacje, gdzieś powstaje jakiś program, działania ze świetlicą, ale to nadal są tylko punkciki. Wyzwaniem jest stworzenie programów, które będą promować pewien styl aktywności systemowo. Jeśli ktoś chce czytać dzieciom w przedszkolach, musi sam wszystko uruchamiać. Powinien móc zgłosić się ze swoją inicjatywą do odpowiedniego programu, który działałby w każdym regionie Polski. Na pewno pomogłoby to zaktywizować większą grupę osób starszych. Podobnie z osobami, które w oparciu o swoje doświadczenie zawodowe chcą być wolontariuszami i pomagać innym jak prawnicy, nauczyciele, czy inżynierowie. Takie sieci seniorów-ekspertów z powodzeniem działają w Belgii czy w Niemczech. Wolontariusze z takich sieci wyjeżdżają też np. na Kubę, gdzie pomagają budować domy, drogi, uczą innych a oprócz tego zwiedzają nowe, ciekawe miejsca. Zaletą działań systemowych jest również to, że kumulują one w pewien sposób doświadczenia i nie trzeba za każdym razem zaczynać od początku. A osoby, które przechodzą na emeryturę wiedzą, że takie i takie działania, sieci są w ich regionie i mogą się do nich zgłosić. Myślę, że dobrym trendem, który zaczął się w Polsce jest tworzenie centrów aktywności seniora, czyli takich miejsc, w których seniorzy mogą uzyskać, informację lub wskazówki, gdzie się zgłosić jeśli chcą się zaangażować w działania społeczne. W Warszawie nie ma jeszcze takiego miejsca, brakuje go na mapie, ale są już w Poznaniu, Wrocławiu czy w Gdyni i na pewno wiele ułatwiają w funkcjonowaniu osób starszych.


Mamy Europejski Rok Aktywności Osób Starszych i Współpracy Międzypokoleniowej. Czego życzysz wszystkim aktywnym osobom starszym a czego programowi „Seniorzy w akcji”?


B. T.-K.: Osobom, które przechodzą na emeryturę życzę przede wszystkim, żeby odnalazły swoje miejsce, w którym oprócz towarzystwa bliskich osób, przyjaciół, będą mogły realizować swoje pasje, zabierać głos w interesujących ich sprawach i uruchamiać własne działania. Żeby emerytura i dojrzały wiek miały w siebie wpisaną aktywność i korzystanie z umiejętności gromadzonych przez całe życie, ale także ciągłe uczenie się czegoś nowego, ciekawość świata i otwartość na młodych ludzi. A programowi życzę, żeby ta energia, którą wkładamy w pracę z animatorami docierała do jak największej grupy osób i multiplikowała się. W ten sposób dokonujemy powoli takiej seniorskiej rewolucji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz